- szalone trempa, niezmącone nastroje, świat Vivaldiego w pełnym rozkwicie!
NAJWYZSZA REKOMENDACJA!
"Best Of The Year Discs for 2008" (Audiophile Audition)
*******
Najprostszy test – oto daję Państwu do ręki dwa przedmioty. Lampę elektronową i diodę lub tranzystor.
No, proszę mówić, śmiało. Jakie myśli się w Państwa „tubach” rodzą?
O tranzystorze nie powiedzą Państwo wiele. O diodach germanowych – szczególnie starsi Melomani – może tylko to, że razem ze słuchawkami i kawałkiem rynny deszczowej były w swoim czasie wysublimowaną formą obcowania z eterem – niewidzialnym światem fal radiowych. Zamieniały się w odbiornik radiowy i pozwalały słuchać np. relacji z wyścigu pokoju lub koncertu Zespołu Akordeonistów, emitowanego w Jedynce tuż przed hejnałem z Wieży Mariackiej.
A lampa? No, tu popłynie poezja... Już sam jej wygląd, tajemnicze wnętrze, labirynt elektrod, z których każda ma wielką i delikatną misję do zrealizowania.
Zrozumienie istoty działania lamy – wykracza poza sferę intelektualnych możliwości przytłaczającej liczby jej współczesnych użytkowników. Nie z braku potencji intelektualnej, ale ze zwykłego lenistwa i narodowej powierzchowności. Wiemy natomiast wszystko o zbawiennych skutkach sonicznych działania lamp. O, tu wsiadamy na Pegaza już nie cztero- a ośmiokopytnego z małym wirnikiem helikopterowym zamiast ogona.
Czego też to one nie robią z dźwiękiem...
A już przejawem najwyższego wtajemniczenia jest owo charakterystyczne cmoknięcie po wypowiedzeniu zdania: no, lampa – wiadomo... – (tu: cmok).
****
Lampa jest historycznie pierwszym elektronicznym elementem aktywnym. Może wzmacniać lub przekształcać sygnały elektryczne. Sterowanie jej elektrodami powoduje np. wzmocnienie sygnału wejściowego bez zmiany jego charakterystyki i walorów brzmieniowych. Wszystko odbywa się tam w... ogniu. Można powiedzieć: lampa wykuwa wypala, wyżarza, dźwięk. Podkreśla jego szlachetność. Niczym miecz z damasceńskiej stali, tak w lampowym wzmacniaczu przeniesiony przez jego lampy dźwięk szarpniętej struny brzmi co najmniej tak doskonale jak w naturze.
I tu właśnie tkwi tajemnica, moim zdaniem – niewyjaśniona, owego cudownego działania lampy. Ona zachowuje piękno i naturalność brzmienia. Ona odwzorowuje rzeczywistość dźwiękową tak, jak nasze zmysły. Dźwięk utrwalony i odtworzony w oparciu o lampy elektronowe jest w pełni trójwymiarowy, zachowuje wszystkie odcienie i barwy, skrzy się świeżością i autentycznością.
****
W latach pięćdziesiątych minionego stulecia utrwalono kilkaset, może kilka tysięcy sesji muzycznych w oparciu wyłącznie o tory lampowe. Lampowe mikrofony, wzmacniacze, magnetofony. To dlatego do dziś w niezwykłych cenach funkcjonują na rynku kolekcjonerskim płyty winylowe z tamtej epoki.
Living Stereo, Mercury Living Presence, Microgroove, Dynagroove, Everest... Nagrania te, do dziś wznawiane już w oparciu o najnowsze technologie masteringowe, stanowią wzór niedoścignionej prawdy brzmienia.
****
Andreas Spreer, znakomity realizator dźwięku, elektronik i właściciel wytwórni płytowej Tacet jest w jakimś sensie człowiekiem w „lampie” urodzonym.
Zgromadził elektronikę, której miejsce – zdaniem highendowców – jest w ciemnych salach muzeów techniki. Zbudował ( a właściwie – odbudował) tor, który wykorzystuje do rejestracji nagrań. I to z jakim efektem brzmieniowym!
W jego studio goszczą artyści, których nagrań trudno szukać w katalogach majorsów. Ci muzycy nie mają stradivariusów, najbardziej wyselekcjonowanych fortepianów czy trąbek ze złotej blachy. Ale ich nagrania brzmią w sposób niedościgniony dla producentów komercyjnych labeli o wiekowych wręcz tradycjach, bazujących na milionowych budżetach reklamowych.
*****
W babcinej spiżarni stało zawsze wiele słoików. Tu kompoty, tam soki i nalewki, ówdzie przetwory mięsne i warzywne pasty. W beczkach kapusta i ogórki, na wysoko pod sufitem zawieszonych drążkach – wędzone połcie i kiełbasy.
Jakiż tam panował zapach. Jak kipiała wyobraźnia aktywując smakowe kubki, gdy patrzyło się na marynowane rydze i prawdziwki w pękatych słojach czy też ułożone na sianie jabłka.
I tak też jest z dźwiękiem Taceta, zarejestrowanym i opracowanym w pełni w oparciu o technologię lampową, sygnowanym na płytach napisem: Tube Only / Transistorfrei.
*******
Dźwięk, tak samo jak światło jest cudownym elementem natury. Nic bardziej zbawiennego dla organizmu człowieka jak życie w pełnym słońcu. To samo życie spędzone wyłącznie w świetle żarówek doprowadziłoby nasze ciało i zmysły do obłędu.
Identycznie rzecz ma się z dźwiękiem.
Opowiadał Ojciec – armaty waliły, a my spaliśmy w okopach.
Gdyby w tych okopach umieścić głośniki napędzane najbardziej okrzyczaną (uwaga – celowo unikam określeń nieprawdziwych w rodzaju – doskonała, znakomita, wspaniała) elektroniką – nikt nie zmrużyłby oka. Bo dźwięk z owej elektroniki jest po prostu elektroniczny, wręcz syntetyczny, a nie naturalny i wierny naturze.
Mylę się? Oczywiście. Ale tylko w opinii 99,99% tzw. audiomanów, z których żaden – podkreślam – żaden w świadomym okresie swego życia nie słyszał brzmienia prawdziwych skrzypiec, nie stanął przy fortepianie, by wprasować w bruzdy mózgu jego naturalne brzmienie.
Dzisiejsza rejestracja serenady na smyczki jest w istocie zapisem serenady na elektroniczne dźwięki symulujące skrzypce.
********
Drukarki 3D już drukują repliki skrzypiec Stradivariusa. Czekam, kiedy serwisy agencyjne poinformują, że właśnie wydrukowano... parę uszu doskonałych. Będzie je wówczas można przytwierdzić do główki kapusty, by ta wreszcie mogła wyróżnić się od łepetyn milionów audiofilów, rozkochanych w dźwiękach sztucznych, słyszanych dzięki ich nie do końca cudownie wykształconych małżowin usznych.
Cieszmy się więc ostatnią drzazgą pozostałą po Puszczy Białowieskiej, jak relikwia - wspomnieniem lasu dziewiczego, cieszmy się nagraniami sprzed półwiecza, bo ciągle pulsują prawdziwym brzmieniem i radujmy się, że powstają jeszcze nagrania w oparciu o tamtą technologię, sygnowaną potwierdzeniem: Tube Only / Transistorfrei.
***********
Andreas Spreer ma wiele takich nagrań, ale na winylowych krążkach nie będzie ich przybywało, ponieważ nie ma już tych strażników autentycznego brzmienia... Ludzi, którzy potrafili przenieść zapis z taśmy magnetofonowej na winylowo-aluminiową matrycę do wyciskania płyt. Andreas napisał w dzisiejszym mailu: Specjalista, który przenosił dźwięk Tube Only na krążki winylowe już zakończył zawodową aktywność. Szukamy wszędzie jego następcy, ale to nie takie proste. Ludzie tacy są obdarzeni szczególnym słuchem i wrażliwością na dźwięk. Cieszyć się więc należy z dostępnych ciągle wydań Tube Only na winylach, na CD, SACD i DVD-Audio. Kolejne, które realizujemy w oparciu o nasze lampowe tory rejestrujące publikować będziemy na nośnikach CD z opisem „Inspiring Tube Sound“.
Nie wynaleziono jeszcze takiej technologii, która pozwoliłaby przenieść na krążek CD walorów stuprocentowego zapisu analogowego, lampowego.
Do tego potrzebny jest winyl, osocze muzyki prawdziwej.
Nagrania „Tube Only” - w naszej ofercie
*********
"Best Of The Year Discs for 2008" (Audiophile Audition)
Long live the tube! This newest release in the “transistor-free” series by Tacet is another musical jewel. The music that Tonmeister Andreas Spreer with his nostalgic, exquisite recording technique, using nothing but tube microphones and tube amplifiers, has conjured onto the disc boasts a naturalness, warmth and vividness we thought had disappeared forever and had almost forgotten. Here a violin still sounds like a violin.
www.klassik-heute.de (06/05/2008):
Long live the tube! Auch die jüngste Veröffentlichung aus der „transistorfreien“ Serie von Tacet ist ein klangliches Juwel. Was Tonmeister Andreas Spreer mit seiner nostalgischen Spitzentechnik, bei der für die Aufnahme ausschließlich Röhren-Mikrofone und Röhren-Verstärker zum Einsatz kommen, hier wieder auf die Scheibe gezaubert hat, ist von einer Natürlichkeit, Wärme und Lebendigkeit des Klangs, wie wir sie längst verloren glaubten und schon fast vergessen hatten. more...Audiophile Audition (www.audaud.com) (06/02/2008):
This disc is noted for the all-tube equipment in the recording chain up to the point when the analog signals captured initially by the Neumann M49 tube microphones (the music) is converted to digital and normalized to the so-called Red Book CD Standards so as to be played as regular CDs. more...pizzicato (06/01/2008):
Vivaldis Jahreszeiten sind das meist aufgenommene Stück der Musikgeschichte, und jetzt gibt es dazu dann doch noch eine Premiere: TACET hat das fern jeder Klimawandel-Polemik geschriebene Werk transistorfrei aufgenommen, ′Tube Only′ heißt das von uns schon mehrfach gelobte Verfahren, das eine stupende Klangreinheit besorgt. more...Classics Today France (05/09/2008):
Amis baroqueux, désolé de vous choquer. Un 10/10 à des Quatre Saisons polonaises avec un violoniste connu seulement de quelques happy few? Oui. Il n′est pas question de dire que cet enregistrement remplace tous les autres. more...
Sächsische Zeitung Dresden (04/26/2008):
(...) Daniel Gaede und die 15 Streicher der Polnischen Kammerphilharmonie Sopot pflegen ein schnörkelloses, ruhig fließendes Spiel, das mit dem Sound-Ideal des Labels TACET bestens harmoniert: Tonmeister Spreers uralte Neumann-Mikros und Röhrenverstärker lassen Vivaldi warm und offen klingen - Breitwandakustik gediegender Art. more...