Popatrzcie kiedyś w oczy człowiekowi, który słucha muzyki ze... słuchawek. Jeden stawia oczy w tzw. slup. Niech się wali, niech armaty czerep rozrywają, on to wszystko zniesie, wytrzyma, bo łeb chłop ma audiofilski. Drugi - jakby siedział na meczu pingpongistów. Gałki oczne latają mu we wszystkie strony, z prędkośćią niemalże światła. Żadem szmer czy puknięcie nie ujdzie jego uwagi! Mistrzowie mają taki spryt w oczach, że każde reaguje niezależnie od drugiego. Kobra ze swoim magnetycznym wzrokiem może sobie odpuścić. I teraz kwestia nosa... Tu nie będę zdradzał. Proszę samemu poobserwować. Jest jeszcze jedna grupa. Szczękosłuchacze. Tak, słuchają szczęką. Księżycową Beethovena pochłaniają tak, jak ruskie pierogi ze skwarkami. Brothers in arms - łykają jak zbyt gorącą zacierkę. Właściwie, to każde danie można w ich menu opisać muzycznie. Np. marsz żałobny... No? Co Państwo proponują? Samplery dla słuchawkowiczów są jednymi z najbardziej cenionymi przeze mnie testami na muzyczną osobowość PT Melomanów. Najnowszy z STS - to muzyczne menu żywcem spisane z karty restauracyjne Ritza.