SŁAWNI BOHATEROWIE FILMU 'Chórzyści'
Ha! Jestem żywym dowodem, dla niektórych nawet namacalnym, że nic bardziej mylnego nad stwierdzenie: muzyka łagodzi obyczaje. Wystarczy, że jeden z Melomanów wykupi ostatni egzemplarz numerowanego wydania XYZ drugiemu Melomanowi! John Zorn i Penderecki nie byliby w stanie naszkicować choćby zapisu nutowego tej fugi na podstawie fantazji z wykorzystaniem parafrazy i transkrypcji, której zazwyczaj sam jeden jestem słuchaczem i - nie rzadko - obdarowanym w geście szczodrej rozrzutności mojego interlokutora. I pewnego dnia wyjmuję z kartonu tę oto płytę. Właściwie - płytkę. Co ja mówię - maleńki, zbawienny, oczekiwany i od dziś - nieodzowny krążek - antidotum na wszelkie frustracje PT Melomanów. Kto nie oglądał filmu "Chórzyści" (inny polski tytuł: Pan od muzyki) - niech żałuje. Kto nie kupi tej płyty - niech w ogóle zrezygnuje z muzyki. Tamta historia i ta płyta przyniosą Państwu rzecz wręcz nieosiągalną już nigdzie i za żadne pieniądze - nadzieję. Nadzieję, że jest w muzyce jakaś sprawcza i zbawcza moc, jest tych kilka tonów, akordów i tryli, które cały zbuntowany, zbiesiony świat czynią niegodną uwagi igraszką mocarzy. Taka płytka zastąpi wytartą klapę marynarki przyjaciela (wytartą od naszego w nią się wypłakiwania), z wrednej gospodyni uczyni niewinną Pipi Langstrom, a nas samych zamieni w cherubinków... po pierwszej mutacji. Proszę w żadnej mierze nie udostępniać tego tekstu niepełnoletnim. Niech wierzą, że muzyka... itd, itp.