The Absolute Sound - Jakość totalna Dwa centra rywalizują ze sobą od lat. Ale cel mają wspólny – wskazać nagrania najlepsze pod każdym względem . Azjaci – zachwyceni są dźwiękiem, w postaci najczystszej. Amerykanie i Zachód – w mojej ocenie – postawili sobie zadanie karkołomne – odnajdywanie cudów pośród szarości . A cuda te, mają ten sam kształt płyty winylowej czy też kompaktowej, jak miliony innych wytworów przemysłu fonograficznego. Stoją na tych samych półkach, w gronie setek przeciętniaków. Często mają brzydsze okładki, niewielkie nakłady, ze względu na popularność kompozycji na nich umieszczonych. Ale intuicyjnie, jakąś nadprzyrodzoną umiejętnością, niektórzy z nas potrafią je bezbłędnie wyłowić. Biorąc je do ręki czujemy się jak spragniony, któremu ktoś wreszcie poda szklankę wody. To, że utworów tych nie znamy, że kompozytor, wykonawca spoza jakiejkolwiek listy celebrytów – to nie ma żadnego znaczenia. Bo płyta zawiera ładunek emocji, zrodzonych cudownym spotkaniem kunsztu twórczego, nieskazitelnego wykonawstwa i nadzwyczajnej wrażliwości techników, którzy owo spotkanie formy z treścią utrwalili. Widziałem wiele takich cudownych „wyłudzeń” melomanów, którzy dzięki doskonałym nagraniom odkrywali świat muzyki dotychczas świadomie odsuwany, prześmiewany, lekceważony. Widziałem nie jeden raz, gdy duch muzyki zstępował miłosiernie w zakute łby rockowych ograniczeń spowijających szczelnie wrażliwość ludzi, dla których dwa, trzy dźwięki, jakaś seria akordów wystarczała, by codziennie je powtarzając, czuć się wybrańcem, człowiekiem posiadającym pasję, zainteresowania i czerpiącym satysfakcję z ubogacającej go (sic!) Muzyki. Niektórzy przychodzili, odziani w audiofilską włosienicę i mówili – jak mogłem przez tyle lat nie słyszeć, nie widzieć, nie odczuwać pełni muzyki. Zadawalałem się jedynie dźwiękiem dzwonka do jej drzwi. Kilka tonów, parę akordów... The Abosolute Sond jest w pewnym sensie przewodnikiem do muzycznej Shangri La. Dwie, trzy płyty z tej listy wystarczą, by sprawdzić, czy nasza umysłowość i wrażliwość jest muzycznie omnipotętna, czy też – niestety – jesteśmy niepełnosprawni w odbiorze całego przekazu muzycznego naszej cywilizacji. Tak. Niepełnosprawni, ograniczeni, pozbawieni przez naturę i wychowanie tej niezdefiniowanej cechy, jaką jest synergia nas i muzyki. Największą tragedią tych spośród nas, którzy nie odnajdą się w świecie „TAS” będzie fakt, że nie usłyszą audiofilskiich trąb jerychońskich, nie zachwycą się anielskimi chórami w drodze na Sąd Ostateczny, a kiedy już staną przed obliczem Stwórcy, ten będzie musiał walnąć ich (nas) w ucho, by spróbować przynajmniej przebić audiofilski kanał do naszej duszy, choćby na chwilę, w tej ostatniej sekundzie naszego ziemskiego bytowania. I ładnie to talk? Zmuszać Niebieskiego, by na własne dziecię się zamachiwał? Ładnie, tak? A można spokojnie, teraz, nawet kilkakrotnie zadbać o to, by nie stać się pośmiewiskiem w Chwili Ostatecznej. Wystarczą dwie-trzy płyty z listy TAS. Jeśli was pochłoną – muzyczne życie wieczne macie zapewnione. Jeśli nie – sprzedajcie lub oddajcie do opieki społecznej audiofilskie wyposażenie i zajmijcie się innym ciekawym, a pożytecznym hobby. Od zaprzyjaźnionego leśnika słyszałem, że maleje populacja dzięciołów. Może warto więc wesprzeć LOP, wdrapywać się na drzewa i walić łbem w ich pnie? Drzewo się ucieszy, że ktoś je leczy, przestrzeń lasu wzbogaci się o nowy walor dźwiękowy walących w pnie pustych łbów, a wy będziecie mieli to, co tak bardzo cenicie – rytm, bas, dudnienie. Alleluja! Wybierając z listy poniższej choćby jedną płytę TAS – zyskają państwo 5% rabatu. Trzy płyty – to już tych procentów – 10! A 5 krążków – zapewni 15% rabatu. Po złożeniu zamówienia proszę przesłać mail z kodem rabatowym TAS0417 Winds Of War And Peace

Polecamy:

Polecamy: Promocja do wyczerpania zapasów, które są ograniczone. Obejmuje także te tyłuły, których nie wskazujemy powyżej, ale są zaliczone do kategorii TAS. Zapraszamy!