Podczas tournee w Australii w 1977 roku Martin Taylor zetknął się z wieloma znakomitymi muzykami, których sztuka i technika zafascynowały go do tego stopnia, iż postanowił nagrać z nimi nową płytę. Okazała się ona równie zaskakująca jak to pierwsze Taylora zetknięcie z twórcami australijskimi: naowa, intymna, wirtuozerska, orzeźwiająca a nade wszystko - odkrywcza, niczym wyprawa Jamesa Cooka na wody wielkiego Pacyfiku. W repertuarze - wielkie standardy. Każdy w bardzo ciekawym ustawieniu różnych typów gitar, a także banjo i mandoliny. Jeszcze nie zdążymy ucieszyć się z faktu, że oto słyszymy dobrze znany temat, a już naszą uwagę przykuwa technika gry poszczególnych instrumentalistów. Martin Taylor ma "swoje" dwa utwory na tej płycie. Jak zawsze - gra je fenomenalnie. Płyta zasługuje na wielką uwagę nie tylko miłośników gitary.