Dynamic percussionist Mangue Sylla returns to his West African roots, first visited on his 2007 debut recording Kon Koura. The Guinea native’s traditional drumming style showcases his profound mastery of the country’s distinctive percussive instruments: the sangban, doundoun, and djembe. Dunnun Kan is rich with the great strides made by Sylla in the eight years since releasing Kon Koura; his playing is more masterful and electrifying than ever before, yet he still delivers the familiar history and rich stories of his native Guinea, drumming like an artful archivist.
Here, on Dunnun Kan, Sylla and his ensemble play so seamlessly that they become instruments themselves, played by something greater than their obvious musical mastery, almost otherworldly. You can hear the long history of Guinea’s percussion masters who’ve played these instruments for decades—even centuries—before Sylla (and presumably they’ll be played long after Sylla as well). Every beat is a journey of timeless sound that began long ago in Guinea, and continues throughout every track on Dunnun Kan, captured in time, like a photograph taken 100 years ago. Still, you need not be versed in African history, the native Guinea drumming styles or the instruments that make this music so unique for Dunnun Kan to move you.
At a time when the world is full of distractions, Mangue Sylla offers listeners a necessary escape through the rhythmic focus of Dunnun Kan—it’s a tempo respite from the busy world around us and an invitation to something more, something bigger than our everyday lives. Like a pulsing reminder that the present moment is all we really have, it weaves us around and through the human heart and spirit and into that space that’s both here and now and everywhere else all at once. It’s more than just a drumbeat, it’s the rhythm of life.
Part of the Chesky Binaural + Series, all recorded with a single microphone, the group appears right before you with this spacious, lush and multi-dimensional recording. Now headphone users will hear the same three-dimensional sound and imaging as audiophiles have for the past 25 years with Chesky Recordings. Also these new Binaural+ Series albums capture even more spatial realism for the home audiophile market, bringing you one step closer to the actual event. You will hear some of the most natural and pure music ever recorded.
Od dziś przestaję współczuć wszystkim kretom.
Od dziś ja im wręcz zaczynam trochę zazdrościć.
Nie, nie pędraków!
Słuchu im zazdroszczę.
Mówią, że jest on tak wrażliwy i czuły, że doskonale wychwytuje pojedyncze krople deszczu na powierzchni ziemi oddalonej od niego na kilkadziesiąt centymetrów.
Nietoperzom w tej kwestii też nic nie brakuje. Przekraczają „barierę dźwięku” sto razy lepiej niż F-16, skutecznie namierzając owadzie przekąski.
Ale i one, jak się okazuje, są amatorami w świecie naturalnego high-endu. Jak dotychczas, palmę pierwszeństwa dzierży pewien motyl. Właściwie – ćma, która nigdy nie stanie się głównym daniem na nietoperzej uczcie, bowiem usłyszy w porę nadciągającego oprawcę, ku jego nieukojonej rozterce.
Galleria mellonella – mistrzyni – słyszy dźwięki o częstotliwości 300 kHz. Najlepsze nasze zestawy odsłuchowe – zakładając, że mamy słuch nastolatka – doprowadzą nas ledwie do przedsionka świata dźwięków, do 20 kHz.
Mówię Państwu o tych kwestiach by uświadomić, że mieniąc się pysznie aufiofilami, w istocie rzeczy ledwie wyczuwamy jakieś dźwiękowe przejawy i odpryski otaczającego nas świata. Uświadomiwszy sobie ten fakt, proszę, z większym szacunkiem spojrzeć w oczy psa, co się Państwu przygląda teraz z wdzięcznością, że tak wysokiej klasy urządzenia Państwo kupują właściwie… dla niego! On słyszy lepiej i więcej niż Państwo!
Świat – gdyby opisywać go dźwiękami – ginie szybko w mgle nakładających, oddalających się odgłosów. Dźwięki te nie rysują w naszym mózgu, a co za tym idzie – w naszej świadomości - obrazu niczym z sonarów, radarów czy echosond.
Chyba, że sięgniemy po płytę binauralną.
I słuchawki.
Teraz wystarczy zamknąć oczy i wcisnąć przycisk „play”.
Pierwsze 2-3 minuty oszołomią Państwa. Potem – dozować będą dochodzenie do poziomu euforii, a po wysłuchaniu płyty – nie wykluczona jest ciężka depresja.
Więc – zanim sięgną Państwo po tę płytę – proszę sprawdzić, czy ktoś życzliwy jest w pobliżu, kto użyczy nam piersi, by ulokować na niej łzę lub wchłonie audiofilskie aaauuuuułł!
Czas na poznanie fenomenu tych nagrań, technologii i zasad ich powstawania oraz realizacji – przyjdzie później. Zakończy się retorycznym oskarżeniem przed trybunałem high-endowym, któremu nie przewodzi już żaden sędzia, nie pilnuje porządku żaden woźny sądowy, nie ma też już prokuratorów i adwokatów. Nie ma nikogo. Bo wszyscy zostali skorumpowani przez producentów głośników, przez sprzedawców wzmacniaczy i sugestywnie docierających do portfeli klientów – marketingowców, opisywaczom sprzętu, ZBŁ (z bożej łaski – przy. red.) znawców.
Płyty binauralne realizowane są z wykorzystaniem technologii sztucznej głowy. Głowy będącej skończenie doskonałą kopią naszej głowy. W uszach manekina umieszczono mikrofony. A głowę wstawiono między muzyków. Albo przed nimi. Lub w dowolnym miejscu otaczającego nas świata.
Kiedy zaczniemy słuchać tak zrealizowanych nagrań – a dodać muszę kardynalną uwagę – zrealizowanych w pełnej dynamice, bez spłaszczania jakiegokolwiek parametru dźwięku – dostaniemy przysłowiowym obuchem w głowę. Tyle, że audiofilskim.
Czystość i prawdziwość brzmienia, idealne proporcje, pełna scena (nawet do 360 stopni na niektórych nagraniach)! Wysokości, szerokości, grubości, kąty ustawienia, płaszczyzny – wszystko stanie Państwu przed uszooczami – jak żywe!
NIESAMOWITE~!~
Wiele z tych płyt równie interesująco zabrzmi w odsłuchu głośnikowym. Szczególnie przy wykorzystaniu monitorów bliskiego pola.
Pusty, perlisty śmiech stanie się wtedy Państwa jedynym komentarzem na tę poezję o high-endzie głośnikowym. Umieszczą go Państwo na właściwej dla niego pozycji – porównywalnej z oglądaniem świata przez dziurkę od klucza.
Dla wielu z Państwa doświadczenie dźwiękowe z płytami binauralnymi dalece bardziej przekroczy efekt (to uwaga do starszego pokolenia) zamiany telewizora czarno-białego na kolorowy. Dla młodszego nie znajduję porównania bardziej adekwatnego od tego, że komórkę lub smartfona zastąpię wam telefonem 'wrzutowym' (no, kto wie, co to za stwór?) w budce na skrzyżowaniu ulicy Głównej z Podrzędną, telefon z tarczą numeryczną i wiecznie urwaną słuchawką.
Szok. Tak, czeka Państwa szok.
Ale poradzą sobie Państwo. Z trudem, ale jednak będzie ok. Dokupią Państwo kolejną płytę binauralną, potem jeszcze dwie, dziesięć, trzysta. I już będzie dobrze. I wszystko wróci do normy, i będziemy mogli słuchać ulubionych nagrań leżąc na dywanie obok psa, wymieniając z nim porozumiewawczo komentarze. Jak równy z równym.
Podobno pierwsze binauralne eksperymenty przeprowadzano pod koniec XIX stulecia. W naszych czasach eksperymentowała z nimi brytyjska wytwórnia Nimbus. Namiastką były nagrania kwadrofoniczne.
Prawdziwie jednak realistyczne, oszałamiające jakością, pomysłami i profesjonalizmem są nagrania od lat cenionej za bezkompromisowa jakość wytwórni Chesky Records.
Pełna oferta tej wytwórni – w Państwa Clubie CD.
Ta płyta została nagrana w technologii Binaural+ (sztuczna głowa) do odtwarzania w systemie dwóch głośników lub poprzez każdy typ słuchawek, umożliwiając odsłuch w systemie dźwięku przestrzennego!
Niezwykłe doznania, nieznane dotychczas wrażenia słuchowe!
Dodatkowym atutem nagrania jest jego pełna dynamika! Ostrożnie z potencjometrem Państwa wzmacniacza.