Jedyny, przy którym tańczą krople rosy...
Dawno temu, na jednym z końców świata, pewien mędrek tokował ośmielony szklaneczką baccardi, wzbudzając powszechną irytację zgromadzonej, międzynarodowej society. Ale, że towarzystwo było kulturalne, nikt nie ośmielił się powiedzieć fąsikowi (tak go nazywaliśmy), że plecie bzdury na przemian z andronami. - Chopin? Tylko Polak potrafi go zagrać. - Szampan? Jedynie francuski! - Mercedes? Musi być niemiecki! - Blondynka wyłącznie wieczorem, a brunetka w piątek! Nie przeszkadzało mu, że nikt nie podejmuje dyskusji, nie spiera się, nie przeczy. Inny "szpecjalista" dowodził mi ostatnio, że on ma pięć odtwarzaczy CD, a każdy jest najlepszy na świecie i dlatego on wie, i nikt mu nie powie, bo tylko on ma tych pięć... Nie znoszę banałów i komunałów. Nieomylnych i jedynie słusznych poglądów: chleb tylko z masłem a bułka tylko z serem (ochyda!) Dlatego nie zastanawiałem się ani przez chwilę. Do Linna Unidiska 1.1 wrzuciłem płytę z wytwórni >>> 2L <<< . Całość połączyłem z najwyższym Sonym 7.1 w systemie analogowym, światłowodem i kablem HDMI. Mój wierny totumfacki, uniwersalny pilot, w ciągu kilku minut pozwolił mi bez chwili wahania, w sposób dalece jednoznaczny i kategoryczny stwierdzić: najlepsze połączenie DŹWIĘKOWE - w tym torze uzyskałem po HDMI! Całkowita przejrzystość, porównywalną ze źródlaną wodą. Fantastyczna scena - wszystkie plany, proporcje, powietrze i szczególna - co dało się zauważyć w pierwszej sekundzie - reprodukcja wysokich tonów: przy pełnej dynamice prezentowały się z najwyższą elegancją. Nie przebijały ostrzem, nie cięły po twarzy. Docierały do najdalszego zakątka duszy. Obraz? I znów proste doświadczenie. Zwykły kabel HDMI i ten, audiofilski. Na obrazie z planem ogólnym sali Wiedeńskiego Towarzystwa Muzycznego natychmiast widać różnicę w postaci jakiegoś przyszarzającego przebarwienia ze zwykłego kabla. Ten drugi - z HiDiamond - oddał całą subtelność lekko drżącej kropli wody na płatku róży, reagującej na odgłosy "Lasku Wiedeńskiego". Ale lepszy test. Proszę rzucić na ekran liternictwo, najlepiej z płyt norweskiej wytwórni >>> 2L <<< . Po zwykłym kablu i po tym, na który już z taką oskomą Państwo patrzą. I co? Jak skrojone są litery tu i tam? Jak prezentują się ich krawędzie? Nie lubię komunałów i twierdzeń z kategorii – „tylko ten, wyłącznie on”. No, ale jeśli mam do czynienia z kablem HDMI takim jak ten - z HiDiamond - nie mam wątpliwości, że jest najlepszym jaki kiedykolwiek testowałem. P.s. Przed chwilą, w godzinnej pogawędzce z jednym z Melomanów rozważaliśmy kwestię: czy ktokolwiek lepiej od araba poprowadzi karawanę przez pustynię? Hm... Myślę, że Eskimos nieźle by sobie poradził. Kto wie, może z większą fantazją, może zrobiłby to wręcz brawurowo? Dlatego dziś słucham muzyki po HDMI. Tym z HiDiamond!