Edycja Numerowana - 1000 egzemplarzy w skali światowej
The granddaddy of all live albums, this disc captures the excitement of a Harry Belafonte concert at the height of his popularity. Sampled from two consecutive performances of identical material, Belafonte at Carnegie Hall was an anomaly at a time when only comedy albums were recorded outside of the studio environment. It wasn't the first live album ever made, but it was certainly the first to be a major financial and artistic success. From the opening trumpet fanfare and brief orchestral overture to the epic 12-minute version of "Matilda" (which set a standard for audience participation), the album never lets up. It is exciting, poignant, thrilling, intimate, and at times, spontaneously hilarious. Inżynierom z Japonii i Hong Kongu udało się złagodzić załamanie przebiegu cyfrowego, zbliżając się o kilka procent do wzorca pozbawionego wszelkich zniekształceń. Moim jednak zdaniem ciekawszy jest technologiczny aspekt tej nowinki – sam krążek CD, a raczej sposób położenia na nim warstwy nośnej dla lasera i jej zabezpieczenie. Zrezygnowano z dotychczas powszechnie stosowanego poliwęglanu na rzecz fotopolimerów. Pozwalają one na bardziej precyzyjne wykonywanie zagłębień (pit) i wypukłości (land). A to warunek niezbędny do odwzorowania na płycie brzmienia jeszcze bardziej zbliżonego do walorów oryginału. Płyta UHQCD wymaga ze strony melomana nieco większej troski. Należy m.in. unikać bezpośredniego i długotrwałego naświetlania jej promieniami słonecznymi. Warstwa informacyjna została maksymalnie pozbawiona kolorowych obrazków, krzyczących haseł i grafiki. Wszystko w celu zapewnienia laserowi idealnych warunków do odczytu warstwy nośnej. I to słychać! Pierwsze płyty w tym formacie to rzeczywiście brzmieniowe klejnoty. Obok Carmen Fantasie – jedno z najbardziej referencyjnych nagrań w dziejach fonografii – kilka krążków zaskakujących przejrzystością sceny ale przede wszystkim najbardziej poszukiwanym aspektem – naturalnością brzmienia. To takie szklanki, które mimo ciągłego lania do nich wody, nigdy się nią nie napełnią do końca.