Carlos pochodzi z Urugwaju. Jest multiinstrumentalistą. Ale nade wszystko - jest artystą, który każdą melodię energetyzuje, zamienia w potężny nładunek dobrego nastroju i klimatu. Swoją pierwszą harfę kupił za 50 dolarów. Po dwóch tygodniach dał pierwszy koncert w San Francisco. Zarobił 250 dolarów. Pewnie gdyby wziął do ręki młotek i 67 gwoździ dałby niedoścignioną wersję "Marzenia" Schumanna czy "Ave Marii" Gounoda. A już bez wątpienia - Arię na strune G. Płytę chętnie wyślemy konfidencjonalnie każdemu Mrukowi, Ponurakowi i Malkontentowi. Kuracja gwarantowana!