Wydanie kolekcjonerskie, limitowane - rzeczywiście audiofilskie
Japońskie SACD należą do najlepszych realizacji na świecie. Słowo - realizacja - nie jest tu zbyt fortunnie użyte, ale też jak nazwać kompleks idei i prac, które wydały taki plon jak ów trzy płytowy box? Idea została sformułowana jasno: najlepsze analogowe nagrania z okresu Living Stereo, najlepsze interpretacje najważniejszych dzieł z muzycznego dorobku ludzkości i ukazanie ich artyzmu dzięki zastosowaniu najnowszych technik masteringu. Zatem - jednak kompromis? Jak niemal wszystko w naszym życiu, tyle, że tu - kompromis na miarę wzorca. Kompromisem maja być nagrania sprzed 70-80 lat. Bo - powtarzam to do znudzenia - nikt dziś nie potrafi nagrać muzyki tak, jak nagrywano wówczas. Te trzy płyty są przykładem dokonań ludzi, którzy rozumieli dźwięk jak przesłanie Ducha. Nad każdym jego urzeczywistnieniem pracowali równie sumiennie jak da Vinci czy Michał Anioł nad szczegółami swoich arcydzieł. W epoce Living Stereo - gdy w domach pojawił się drugi głośnik, a w przestrzeni między nimi - zamajaczył świat znany z sal filharmonicznych, inżynierowie dokładali wielkich starań, by ów świat reprodukcji dźwiękowej maksymalnie upodobnić do oryginału. Udawało im się to niemal doskonale. Bo mieli zmysł oceny brzmienia naturalnego, prawdziwego. Co powiedzieliby dziś, gdyby wysłuchali swoich nagrań masterowanych w technologiach japońskich cudotwórców? Zmysł i umiejętność zapisu dźwięku zgodnego z naturalnym brzmieniem i całą jego filharmoniczną architekturą straciło nowe pokolenie realizatorów. Jeśli porównać poziom muzycznego wykształcenia młodego człowieka w roku 1919 w stosunku do roku 2019 - znajdziemy dowód na działanie teorii Darwina także w kierunku przeciwnym do rozwoju. I o ile tu i ówdzie uda się znaleźć ekipę 'w muzycznym czepku' urodzoną, która potrafi dobrze nagrać Szostakowicza czy Mahlera, to gdzie znajdziemy słuchaczy przygotowanych do odbioru tych zapisów w każdym z aspektów, od muzykologicznego po najbardziej techniczny wymiar rejestracji. Innymi słowy - mówiąc wprost - muzyczne wyjałowienie dzisiejszego pokolenia szczytuje 'najgłębsze dna', co pomijając językową katastrofę tego zdania - możemy dodać do kanonu porażek kulturowych, ba - cywilizacyjnych naszego wspaniale i zawrotnie rozwijającego się świata. Ale rozwijającego - w jakim kierunku? Temat na inną okazję. Proszę więc przyjąć na słowo, zachować dla przyszłych pokoleń, które być może wrócą do niegdysiejszej wiedzy i muzycznej wrażliwości - że te nagrania Fritza Reinera są po prostu doskonałe. Proszę nawet na dołączonych próbkach dźwiękowych w marnym mp3 posłuchać stereofonii, przestrzeni! Ten dźwięk wręcz wiruje, kotłuje się, jest plastyczny w niespotykanych wręcz wymiarach! Japońska ręka techników i masteringowców - zasługuje na przyznanie im audiofilskiej batuty fonograficznej.