Brzmienie Mapleshade... Podobnego nie znajdą Państwo nigdzie indziej na świecie. Czym się wyróżnia? Brutalną, wręcz porażającą prawdą naturalnego brzmienia. Dźwięki instrumentów brzmią zrazu niecodziennie. Uzupełnia je genialna wprost scena. Muzycy grają razem, patrzą sobie w oczy, gestykulują, podkreślają emocje gestami, minami, pozą ciała. Wzajemnie się motywują, dialogują. I to słychać w sposób wręcz namacalny. Bo ta właśnie realność lub realizm to kolejny element zaskoczenia od pierwszych sekund odsłuchu tych nagrań. Wszyscy Państwo poczują metafizyczne drgniecie organizmu. Całego, warz z nim i duszy. Bo nie są Państwo przygotowani na dźwięk tak NATURALNY. I idę o zakład... O zakład, ze po kilku sekundach poczują Państwo lekką dezorientację. Nie będą Państwo wiedzieli, co jest tu ważniejsze: brzmienie czy treść. Albo: treść ma znaczenie wtórne wobec takiego brzmienia! Jest też trzecia możliwość: cóż za treść! Ileż zyskuje muzyka dzięki TAKIEMU brzmieniu! Nawet najbardziej awangardowa Czyżby dowód na istnienie 'czystej formy'?! As Archie put it, "I play what they call the old Piedmont style, but I call it East Virginia blues 'cause that's where I learned it." I'm entranced by his amiable, sitting-on-the-porch vocals and his relaxed steel and slide guitars. Archies sound is raw blues mixed with country, ragtime and spirituals all heavily influenced by his teacher, Mississippi John Hurt. Songs like "Payday", "John Henry" and "That Won't Do" are captivatingly simple and uncluttered. You can hear the incredibly rich detail of Archie's finger-pickin' and the authentic rapid-fire clack of Mr. Bones' rib bone percussion. Mark Wenner, leader of the Nighthawks, sits in on harmonica for a few songs too.