Ta strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek (cookies) do poprawnego działania. Więcej informacji na stronie Polityka Prywatności. Zamknij.

Logowanie

BRAHMS, Helene Grimaud, Kurt Sanderling

Piano Concerto No. 1 Op. 15

Piano Concerto No. 1 Op. 15 image
Galeria okładek

ZamknijGaleria okładek

Piano Concerto No.1 Op.15 1. 1st Movement: Maestoso 2. 2nd Movement: Adagio 3. 3rd Movement: Rondo. Allegro non troppo
  • Helene Grimaud - piano
  • Kurt Sanderling - conductor
  • Staatskapelle Berlin - orchestra
  • BRAHMS
Add to Basket

469.00 PLN

SACD Hybr:

Nr kat.: ESSW90083
Label  : Esoteric (Japan)

ESOTERIC - NUMER JEDEN W SWIECIE AUDIOFILII I MELOMANOW - SACD HYBR

"The recording is very fine. The piano is powerfully 'there' without being in any way blatant. The orchestral sound builds from the bottom up, the bass line finely caught; there are well-placed horns and distinct solo woodwinds...After several hearings, I am still marvelling at the sound and substance of a pianist capable of meeting Sanderling on his own ground where Brahms is concerned, I am also marvelling afresh at the work - which is usually a good sign." -RO, Gramophone Hélène Grimaud, piano Staatskapelle Berlin Conducted by Kurt Sanderling

Płyta SACD HYBR do odtworzenia w każdym typie czytnika z gwarancją doznań, jakich nigdy nie zapewni zwykła płyta CD.
I nastał wieczór, i nastał poranek - dzień siódmy. I pomyślał dobry Stwórca: – Posłuchałbym muzyki. Ale żadna z płyt, żadne nagranie nie było w stanie uciszyć Jego myśli i skłonić je, by skierowały się ku skończonemu pięknu, na miarę wszystkich dzieł Stwórcy. Jakże to!? Uczyniłem ten dzień świętym, by odpoczywać od pracy i nauki, a nie zadbałem o płytotekę na obraz i podobieństwo Oryginału ? I posmutniał Stwórca, oparł strudzone czoło na dłoni przywykłej do dźwigania trudów całego Stworzenia. Lecz nic już nie mógł zaradzić. Wszak wypełniły się dni jego pracy, nastał dzień siódmy, dzień odpoczynku i i tej chwili słabości dla własnego hobby. I spostrzegli smutek na twarzy Stwórcy ludzie pokorni i wdzięczni Panu za jego dzieło. Jeden z nich, Meloman z Gramofonu zwrócił się do zebranych mówiąc te słowa: - Bracia HighEndowcy, i wy dumni Audiofile! Nasz Stwórca nie ma pośród swoich płyt nagrań równych a przynajmniej skończenie bliskich Oryginałowi! Zafrasowała się cała Melomania, do krwi rozdrapywała wyłysiałe z braku pomysłów globusy. Co jakiś czas ktoś coś sugerował, proponował, zapewniał, ale stary Vinyl, który z niejednego plattenspielera wycinał hołupce zdecydowanym machnięciem ramienia wspieranego siłą antyscatingu wyrzucał z agory coraz to nowego racjonalizatora. I trwa ten stan smuty od początku świata do dziś (wyjąwszy owych sześć dni pierwszych, pełnych szczęścia i beztroskich, wolnych od wirusa audiofilizmu). Co jakiś jednak czas rzeczywiście pojawiają się pomysły odważne, śmiałe, ba! – niekiedy wręcz rewolucyjne. Tak zrodziła się idea formatów XRCD, K2HD, DXD, nośników na miarę przejrzystości równej pierwszemu strumieniowi, takich jak SHM-CD, Blu_specCD czy HiQualityCD. Epokowe znaczenia przypisać można technologii Ultimate Disc, ale jakieś dwa lata temu, podczas codziennej debaty w Melomanii, zdarzyło się coś szczególnego. - Wiem! – skoczył przed szereg zawsze usłużny Van den Hull - Stój, ja powiem! – przerwał mu Filip z Konopi, któremu Zabłocki z Mydłowa wskazywał palcem Teaca z Japonii. – Teraz jego kolej… Teac podszedł do Vinyla i w geście niespotykanego nigdzie indziej na świecie uprzejmego pozdrowienia wysunął zza kimona mały krążek CD. Popatrzył nań stary Vinyl i radośnie przymrużył wszystkie swoje rowki wyciskając z nich najczystsze dźwięki. - Tak, zanieśmy Panu te płyty. Zaprawdę, powiadam wam, godne są one Słuchacza a dzień ich narodzin niech od dziś zwie się Dniem… Teac uniósł dłoń a Vinyl zawiesił głos kierując wzrok w stronę zuchwalca, przepojony oburzeniem i gniewem zarazem. Jak ktokolwiek mógł przerwać jemu, Vinylowi, pierwszemu z pierwszych! - Esoteric… - szepnął Teac unosząc skośne oczy tak wysoko, ze wyszły z oczodołów i rozejrzały się po oniemiałych z wrażenia na ten widok – oczach wszystkich Melomanów. Całe zgromadzenie wybałuszyło oczy, a dzioby zwinęło w tutkę. Każdy niby wiedział, ale nie rozumiał, bardziej czuł niż się domyślał. - Hm… - spuścił z tonu Vinyl – Jak esoteric, to esoteric… Tak właśnie narodziła się (teraz) legenda labela, który strzeże swoją Istotę ukrył pod magicznym słowem ESOTERIC. Znaczy ono tyle co: tajny, tajemny, tajemniczy, dostępny tylko wybranym i wtajemniczonym, bliższy filozofom niż rzemieślnikom. Od dziś nagrania wytwórni Esoteric – najbardziej poszukiwane, wręcz nieosiągalne, niedoścignione i niezwykłe – dostępne w Clubie CD. Na czym polega ich techniczna tajemnica? Wiedzą specjaliści i potomkowie wielkiego Teaca. Mogę z całą odpowiedzialnością zapewnić Państwa po odsłuchu pierwszych płyt, że udało im się to, co jest marzeniem wszystkich prestidigitatorów i iluzjonistów – zaczarować widownię, oszołomić ją efektem tak silnym, by nikt nie zapytał: jak on to robi lecz by każdy na chwilę „przeżył bajkę”. W każdej książeczce niezwykle elegancko i gustownie opakowanych płyt dociekliwi znajdą wszelkie szczegóły natury technicznej. My jednak dajmy się ponieść tej przemożnej sile tajemnej i nieprzeniknionej i słuchajmy muzyki godnej Dnia Siódmego i Pierwszych Uszu w całej naszej Melomanii. Jedno wszakże powiedzieć muszę z nadzwyczajną dobitnością: nakład każdego tytułu to 1000 egzemplarzy w skali światowej. Płyty nie są wznawiane. Stanowią niezwykle poszukiwany i pożądany cel kolekcjonerów z całego świata.

 

Razem z tą płytą inni Melomani kupowali: