Ta strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek (cookies) do poprawnego działania. Więcej informacji na stronie Polityka Prywatności. Zamknij.

Logowanie

Harry Belafonte and his band

Harry Belafonte at Carnegie Hall

Harry Belafonte at Carnegie Hall image
Galeria okładek

ZamknijGaleria okładek

1. Introduction/Darlin' Cora 2. Sylvie 3. Cotton Fields 4. John Henry 5. The Marching Saints 6. Day O 7. Jamaica Farewell 8. Mama Look A Boo Boo 9. Come Back Lisa 10. Man Smart (Woman Smarter) 11. Hava Nageela 12. Danny Boy 13. Cu Cu Ru Cu Cu Paloma 14. Shenandoah 15. Matilda
  • Harry Belafonte and his band - group

Produkt w tej chwili niedostępny.

Edycja Numerowana - 1000 egzemplarzy w skali światowej

The granddaddy of all live albums, this disc captures the excitement of a Harry Belafonte concert at the height of his popularity. Sampled from two consecutive performances of identical material, Belafonte at Carnegie Hall was an anomaly at a time when only comedy albums were recorded outside of the studio environment. It wasn't the first live album ever made, but it was certainly the first to be a major financial and artistic success. From the opening trumpet fanfare and brief orchestral overture to the epic 12-minute version of "Matilda" (which set a standard for audience participation), the album never lets up. It is exciting, poignant, thrilling, intimate, and at times, spontaneously hilarious. Inżynierom z Japonii i Hong Kongu udało się złagodzić załamanie przebiegu cyfrowego, zbliżając się o kilka procent do wzorca pozbawionego wszelkich zniekształceń. Moim jednak zdaniem ciekawszy jest technologiczny aspekt tej nowinki – sam krążek CD, a raczej sposób położenia na nim warstwy nośnej dla lasera i jej zabezpieczenie. Zrezygnowano z dotychczas powszechnie stosowanego poliwęglanu na rzecz fotopolimerów. Pozwalają one na bardziej precyzyjne wykonywanie zagłębień (pit) i wypukłości (land). A to warunek niezbędny do odwzorowania na płycie brzmienia jeszcze bardziej zbliżonego do walorów oryginału. Płyta UHQCD wymaga ze strony melomana nieco większej troski. Należy m.in. unikać bezpośredniego i długotrwałego naświetlania jej promieniami słonecznymi. Warstwa informacyjna została maksymalnie pozbawiona kolorowych obrazków, krzyczących haseł i grafiki. Wszystko w celu zapewnienia laserowi idealnych warunków do odczytu warstwy nośnej. I to słychać! Pierwsze płyty w tym formacie to rzeczywiście brzmieniowe klejnoty. Obok Carmen Fantasie – jedno z najbardziej referencyjnych nagrań w dziejach fonografii – kilka krążków zaskakujących przejrzystością sceny ale przede wszystkim najbardziej poszukiwanym aspektem – naturalnością brzmienia. To takie szklanki, które mimo ciągłego lania do nich wody, nigdy się nią nie napełnią do końca.

 

Razem z tą płytą inni Melomani kupowali: