Brzmienie Mapleshade... Podobnego nie znajdą Państwo nigdzie indziej na świecie. Czym się wyróżnia? Brutalną, wręcz porażającą prawdą naturalnego brzmienia. Dźwięki instrumentów brzmią zrazu niecodziennie. Uzupełnia je genialna wprost scena. Muzycy grają razem, patrzą sobie w oczy, gestykulują, podkreślają emocje gestami, minami, pozą ciała. Wzajemnie się motywują, dialogują. I to słychać w sposób wręcz namacalny. Bo ta właśnie realność lub realizm to kolejny element zaskoczenia od pierwszych sekund odsłuchu tych nagrań. Wszyscy Państwo poczują metafizyczne drgniecie organizmu. Całego, warz z nim i duszy. Bo nie są Państwo przygotowani na dźwięk tak NATURALNY. I idę o zakład... O zakład, ze po kilku sekundach poczują Państwo lekką dezorientację. Nie będą Państwo wiedzieli, co jest tu ważniejsze: brzmienie czy treść. Al;bo: treść ma znaczenie wtórne wobec takiego brzmienia! Jest też trzecia możlwość: cóż za treść! Ileż zyskuje muzyka dzięki TAKIEMU brzmieniu! When you put together two great players as different as Jordan and Blake, you never know if you'll get magic or a train wreck. This time, we got the magic. Pianist Ran Blake's been tagged the mad monk of jazz. His staggering technique explores a dark mixture of unique harmonies and melancholy lyricism all in remarkable contrast to Clifford, the quintessential Chicago post-bop tenor. That's what makes this music so special. Their reinventions of Strayhorn's "Something to Live For" and the Duke's "Mood Indigo" are startling and beautiful. They paint moods ranging from dark waltzes and romantic ballads to tangos and the avante garde tone poems. A must have for fans of Clifford's work with Mingus, Mal Waldron and Eric Dolphy in the '60s. 4-Stars in the Penguin Guide to Jazz. A Fi SuperDisc.