- CHCECIE TO WIERZCIE, CHCECIE - NIE WIERZCIE, ALE TO NIE JEST ZŁUDZENIE!!!
Przed wysłuchaniem tej płyty sugeruję lekkie przyklęknięcie na kolano. Obojętnie, może być lewe. Fritz de With, po trzydziestu latach funkcjonowania STR Records zatęsknił za tymi pierwszymi realizacjami, za ich niepowtarzalnym analogowym charakterem i brzmieniem. Muzeum Philipsa uhonorowało ten wybuch nostalgii i... wyjęło z magazynu fabrycznie nowy, nigdy nie używany magnetofon szpulowy PRO 12. Niewiarygodne, ale prawdziwe. To jakby gość z przeszłości albo nasza wyprawa wehikułem czasu do lat, gdy - uwaga - podziwiane dziś albumy, poddawane fenomenalnej obróbce przez Japończyków - nagrywane były na magnetofonach typu Saba 600 przy prędkości przesuwu taśmy 19 cm/sek! Nie, nie pomyliłem się. W radiofoniach, w tamtym czasie powszechna była prędkość zapisu i odczytu 38 cm/sek. Fritz de With zastrzegł jednak - gramy zgodnie z ówczesnymi regułami. Co więcej - okablowanie przerobiono na dawne wtyki DIN (jeśli w ogóle ktoś dziś kojarzy ten termin) rezygnując z układu symetrycznego XLR. Foniczne średniowiecze! Bardzo proszę - mogą Państwo sobie poużywać - elektroniczny ciemnogród, transfer przy pomocy cepa, interkonekty ze sznura od żelazka. Proszę dalej, nie ma się co krępować. I nagrano tę płytę. Jako jeden take. Klawisz: start - klawisz: stop. Zarejestrowany materiał przeniesiono w studiu 1 STS Records na Tascama DS-D-98 DSD. Efekt - jedna z najlepiej sprzedających się płyt z katalogu STS. Płyta z bukietem znakomitych standardów, zaprezentowanych przez Carmen Gomes - formację młodych jazzmanów, których pasja i talent zostały wielokrotnie wyróżnione podczas festiwali i konkursów. Szczegóły - znajdą Państwo w booklecie dodanym do tej płyty. Niestety, nie ma w nim zdjęcia, kolorowego - Carmen, dziewczyny o najbardziej błękitnych oczach w oprawie z najbardziej blond włosów. Potwierdzam to spostrzeżenie, że ta czwórka doskonale czuje swing, że radość wspólnego muzykowania, interakcja i napięcia są bezwzględnie wyczuwalne podczas odsłuchu tej sesji, nagranej - przypominam - jako jeden take. P.s. - przy następnym odsłuchu proponuję zmienić kolano do przyklęknięcia. ODGŁOSY MELOMANÓW Na uwagi raczej będzie musiał Pan poczekać, bo nie wiem kiedy znowu - poza tą krótką chwilą teraz - będę mógł oderwać oczy (i uszy) od niebieskich źrenic z okładki STS. Płyta „jedzie” już czwarty raz. Jaka tam jest głębia i barwa. No i wokal, jasna cholera, wokal, ponad wszystkim. Jak oni zrobili? Sławomir Nitek