Ta strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek (cookies) do poprawnego działania. Więcej informacji na stronie Polityka Prywatności. Zamknij.

Logowanie

Warren Barker and His Orchestra

Kowloon To London Express

Warren Barker - Kowloon To London Express 01. Shojoji (2:29) 02. Kowloon To London Express (1:46) 03. Tokyo Trolley (2:09) 04. Lotus Land (4:24) 05. Carnavalito (2:33) 06. Kyoto Merry-Go-Round (2:24) 07. Malaysian Nightbird (2:18) 08. Moonflowers (2:36) 09. Petite (2:41) 10. Mountain High, Valley Low (2:03) 11. Javanese Valley (2:49) 12. Junk City Hong Kong (3:04)
  • Warren Barker and His Orchestra - orchestra

Produkt w tej chwili niedostępny.

Extended High Definition Mastering 2

Muzyka to najtrudniejszy, ogromnie złożony system komunikacyjny. To najbardziej wysublimowany sposób porozumiewania się ludzi. Język uniwersalny. Nośnik wszech informacji i wrażeń oraz odczuć. Nacechowany emocjonalnie. Uzupełniony mową ciała, wielowiekowym systemem symboli (intelektualnych skrótów opisujących kody zachowań społeczności czy kręgów kulturowych i cywilizacyjnych). Najdrobniejszy element tego przekazu jest ważny. A przekaz tym pełniejszy im wierniej zostanie przesłany dalej, i dalej i jeszcze dalej. I odczytany w całości, bez utraty jakiegokolwiek jego elementu. Zrób sobie ćwiczenie. Wyobraź sobie człowieka. Określ rasę, pochodzenie, płeć. Osadź go w czasie i przestrzeni. Dobrze, może być pustynia, w samo południe, trzy tysiące lat temu. Popatrz w górny lewy róg tego obrazu. Już, wystarczy, bo sobie kark skręcisz... I zacznij opisywać to co widzisz ze szczególnym uwzględnieniem tego co... słyszysz. Tak, uwzględnij szum gwiazd przesuwających się nad twoją głową. A jakże! Przecież one tam ciągle są. Tylko ty ich nie widzisz. A słyszysz? (O!!! Polski audiofiliźmie. Słyszysz tylko to co widzisz!!) No tak, tylko lechicki audiofil wybzdyczy się na takie zadanie. Owszem, nie ma ptaków, nie słychać odgłosów miasta. Nie ma radia. Za ścianą – cisza. Bo ściany też nie ma. Ale to nie znaczy, że ten świat nie jest pełny dźwięków! Jest. Tylko twoja wyobraźnia i wrażliwość nie potrafią wnijść w sferę tego kosmosu. Dla ciebie liczy się i ma wyraz odgłos prawego sierpowego czy trzaśnięcia drzwi w poluzowanej futrynie. O, to jest fakt audiofilski. Czytaj: coś co słyszę bez uruchamiania wyobraźni i wrażliwości. I musi być mocno, dobitnie. Głośno. A najlepiej - kilka razy. Raz po razie. Początek mojego kapitalizmu był dość groteskowy. Pierwsza partia produktów trafiła do sklepów. Biegnę do jednego z nich. Niczym zwykły klient. Rozglądam się, patrzę na półki. Mnóstwo pudełek. Ustawione równo, obok siebie, pogrupowane rozmiarami. Aby zobaczyć te mniejsze – muszę podejść bliżej. O inne – trzeba pytać. Po chwili zaczynam się denerwować. Gdzie są moje trzy produktu. Skanuję półki jeszcze raz. Kolory, krzyczące litery, wyrzynające się dynamiczne obrazki. Każde pudełko krzyczy: ja, ja, weź mnie! Moich – nie znalazłem. Dopiero sprzedawca mi je wskazał. Następną partię tych produktów włożyliśmy w duże kartony, zauważalne z wielu metrów. Sprzedaż wzrosła lawinowo. Produkt został dostrzeżony! Efekt perskiego dywanu. Tak nagraj sesję muzyków, tak ją powiel na najlepszych nośnikach, daj słuchaczowi sprzęt co najmniej tak dobry jak ten, który masz w twoim studiu i pozwól mu z tej audiofilskiej lampy Alladyna wyczarować ów muzyczny perski dywan. Po 60.-.70. latach od powstania tych nagrań, Keith Yip z Hongkongu umieścił je na plastikowych krążkach, wykorzystując opracowaną przez siebie technologię transferu, masteringu i właśnie odpowiedniego nośnika. I otrzymał to, co chciał – muzyczny perski dywan. *** Wrażenie z odsłuchu analogowych zapisów z połowy XX wieku jest dojmujące. Są tak świeże, tak energetyczne, jakby powstały przed chwilą... Otóż bzdura! Dziś nikt nie potrafi tak nagrywać, nie ma tak doskonałego sprzętu, a nade wszystko – nie ma słuchaczy, którzy wymagają, żądają takich nagrań! Zastanawiam się, w jakim stopniu nagrania te zestarzały się technicznie, zdegradowały? Stan taśmy, poziom „namagnesowania” warstwy nośnej... Inny aspekt – gdzie są magnetofony i głowice, które nie uronią ani kropli z tego matczynego źródła magnetycznego? A co będzie za kolejne lat 70? Produkujemy dziś biliony magnetycznych zapisów i nośników – wątpię aby przetrwały one dłużej niż papirusy z Kumran. Papier jest - jak się okazuje – najtrwalszym nośnikiem. Taśma magnetofonowa, jak widać, ustawia się niewielkiej od niego odległości. Jej namiastką są ‘na teraz’ te krążki z logo Extended HD2. Robią wrażenie. Usłyszą to Państwo od pierwszych dźwięków. Ale błagam – właśnie do dźwięków proszę przeniknąć, do materii i przestrzeni nimi wypełnionej. Proszę rozpoznać strukturę zapisu, interakcje między instrumentami, głębię. Proszę wejść w ten świat, śmiało, jest przestrzenny! I z niemal pełną dynamiką! Żadnej kompresji! Sezamie, otwórz się! Login: Extended HD2

 

Razem z tą płytą inni Melomani kupowali: