W czym tkwi tajemnica samplerów? W tym, że choćbyśmy i sto razy wysłuchali nagrań na nich umieszczonych, nie wyjdziemy z podziwu nad: - jakością nagrania - prawdziwością brzmienia instrumentów - fenomenalnie urządzoną przestrzenią dźwiękową - wyraźnym zróżnicowaniem planów dźwiękowych Dzięki tak jednoznacznemu nagraniu docieramy do najdrobniejszego dźwięku, który w zamyśle kompozytora niesie sobą emocje, wrażenia, doznania. Odnajdujemy potęgę instrumentu, jakim jest orkiestra a nade wszystko odcztujemy w pełni to, co twórca dzieła miał nam do powiedzenia! Prosze posłuchać fragmentu symfonii fantastycznej Berlioza (ostatni przykład na tej płycie - nagrany dwa razy, z dzwonami w postaci instrumentu muzycznego i z dzwonami kościelnymi). A potem proszę sięgnąć po inne nagranie tej samej kompozycji. Choćby na krążkach z najbardziej renomowanych wytwórni. I co? A no właśnie. Czy trzeba jeszcze dokładniej definiować "nagranie referencyjne"?