Seria: visual sound STEREO
Reedycja rzeczywiście mistrzowsko zaaranżowanych, wykonanych i nagranych (!) standardów, jakże precyzyjnie opisujących muzyczne gusty melomanów z połowy XX wieku. Piosenka to misterna kompozycja, konkurująca z najbardziej wyrafinowaną myślą inżynierską. Proporcje i relacje między planami, brzmieniem i kolorystyką każdego z instrumentów lub ich sekcji - to wiedza niemal tajemna. Albo usytuowanie głosu wykonawcy w dość intymnej relacji z podkładem. Tak, dokładnie tak - intymnej zależności. Aranżacja - to mistyczna wiedza o smaku i niepowtarzalności oraz wyrafinowaniu odmiennych stylów. Wreszcie dramaturgia każdej z kompozycji - robota wprost jubilerska. Kiedy wybrzmi ostatni akord każdej z tych płyt - pozostaje w nas nie tylko tęsknota i nostalgia. Zapisany zostaje na palecie naszej wrażliwości nowy, często wcześniej nie znany kolor nastroju. A to przecież jest... poezja! Każda z tych kompozycji to opowieść. To historia, której tak chętnie słuchamy. Dzięki tym nagraniom - wracamy do świata... bajki. I tylko na jedno pytanie nie potrafię znaleźć odpowiedzi. Dlaczego i z jakiego powodu ta koronkowa, eteryczna, granicząca z transcendencją wartość estetyczna budowana tą muzyką niemal bezpowrotnie minęła? Niemal, bo u nas, w Clubie CD - jest niezmiennie piękna i żywa. Julie London - w naszej ofercie Julie London - w naszej ofercie The End of the World Review by Bruce Eder This is a pleasant enough album, and London makes a valiant effort -- supported by arranger Ernie Freeman and producer Snuff Garrett -- to re-create the mood of "Cry Me a River" on the title track, and that's a mistake, as it simply seems a pale imitation. The rest is more interesting, but more because of the arrangements than due to London's singing. The original album is one of those classic stereo showcases, with Garrett and Freeman giving the lead instrument in the accompaniment, whether strings or organ or guitar, a very close and directional presence.