(...) Urodzony w 1963 r. w Baltimore w stanie Maryland Cyrus Chestnut jest rzeczywiście muzykiem stricte kościelnym. Jego ojciec był kościelnym organistą, a matka prowadziła kościelny chór. Mały Cyrus od początku poruszał się w przestrzeni niekończącego się ciągu nabożeństw i parafialnych spotkań pełnych muzyki gospel. Lekcje gry na fortepianie zaczął już w wieku lat siedmiu. Pierwszym utworem, jaki zagrał, był standard "Jesus Loves Me". Korzenie gospelowe pozostają do dnia dzisiejszego głównym fundamentem gry pianisty, który ukończył w 1985 r. słynną Berklee College of Music w Bostonie, a następnie otrzymywał stypendia Eubiego Blake'a (1982), Oscara Petersona (1983) i Quincy Jonesa (1984). Studiował grę takich mistrzów, jak Hank Jones, Bud Powell czy Wynton Kelly. Potem dołączył do zespołu wokalisty Jona Hendricksa, m.in. z Terence'em Blanchardem. Od 1991 grał z Wyntonem Marsalisem. Następnie spotkał się z wielką wokalistką jazzową Betty Carter, co zaowocowało serią wspólnych koncertów. Od tamtego czasu grywał z takimi gwiazdami jazzu, jak James Carter, Joe Lovano, Freddie Hubbard czy Chick Corea. Szersza publiczność poznała go jako pianistę towarzyszącego wielkiej śpiewaczce operowej Kathleen Battle przy okazji nagrania słynnej płyty "So Many Stars". Chestnut nie stronił od muzyków spoza jazzowej sceny i można go było usłyszeć u boku m.in. Anity Baker, Vanessy Williams czy Briana McKnighta. Ogromną popularność zyskał również, występując w bożonarodzeniowym projekcie "A Charlie Brown Christmas" Vince'a Guaraldiego. Gra Cyrusa Chestnuta wywodzi się więc ze śpiewnego obszaru muzyki gospel, z wszelkimi właściwościami przynależnymi temu gatunkowi. Pianista wszedł jednak również głęboko we współczesną pianistykę jazzową, choć zawsze z odpowiednim szacunkiem dla tradycji. Gospel wiąże się zatem z równie śpiewnym soulem. Chestnut nie kryje swojej wiary i jego styl gry zawsze mniej lub bardziej odnosi się do Boga. Słychać to bardzo wyraźnie na omawianej płycie. Interpretacje pianisty są pełne rewerencji i wdzięczności. U słuchacza wierzącego będą więc wzbudzać podobne uczucia, zaś osoby niewierzące usłyszą muzykę ciepłą, bliską człowiekowi, a jednocześnie nastrajającą do refleksji dotyczącej sensu i celu naszej ziemskiej wędrówki. Co ciekawe, w żadnej chwili muzyka nie nuży. Chestnut z właściwą sobie gracją przechodzi od utworów stricte modlitewnych czy medytacyjnych do bardziej żwawych rytmów przynależnych różnorodnym klimatom pełnej życia muzyki gospel. Warto zwrócić uwagę, z jaką delikatnością i elegancją pianista prezentuje kolejne interpretacje, swingująco mieszając tradycję ze współczesnością. Chestnut niweluje wszelki dystans między odbiorcą a swoją muzyką i ewidentnie emanuje emocjonalnością, nigdy nie popadając w sentymentalizm. Kolejnych utworów słucha się z niekłamaną ciekawością. Jest w jego grze szczypta czarującej nostalgii, ale gra pianisty jest zawsze jasna i otwarta, i potrafi czasem zaskoczyć. Oprócz pozycji rodem wprost z muzyki gospel mamy parę bardzo ciekawych interpretacji utworów pochodzących z innych obszarów. "Lean On Me" Billa Withersa czy chociażby "Bridge Over Troubled Water" Paula Simona. Zachwyca wersja Ellingtonowskiego "Come Sunday". W "Gospel Improv #1" gdzieś w tle pobrzmiewa styl wielkiego Arta Tatuma. Cudownie kojący jest "Peace" Horace'a Silvera. Wrażenie robi spokojna i refleksyjna wersja słynnego hymnu społeczności afro-amerykańskiej z burzliwych czasów walki o prawa człowieka z lat 60. "Lift Every Voice and Sing". Niektóre z utworów wręcz pozwalają sobie wyobrazić jasny słoneczny dzień i odświętnie ubranych na biało czarnoskórych parafian, swingującym krokiem i ze śpiewem na ustach wkraczających do swojego kościółka. Cyrus Chestnut najwyraźniej lubi ludzi, jest śpiewnym, muzycznym gawędziarzem i jego płyta "Spirit" jest przykładem muzyki serdecznej i sympatycznej. **** O dźwięku: Rzeczoną serdeczność i przyjazność interpretacji zaprezentowanych przez Cyrusa Chestnuta udało się świetnie uchwycić ekipie ze studia Alleycat Productions (nagraniu szefował John Lee) oraz odpowiedzialnemu za miks i mastering Paulowi Wickliffe'owi ze studia Skyline Productions. Fortepian brzmi szeroko, jednak nie przygniata słuchacza. Dźwięk jest bardzo mięsisty i konkretny, ale jest ciepły i właśnie serdeczny, nie razi ostrymi krawędziami. Doskonale wyczuwalna jest słuszna postura pianisty z wielkim sercem. **** Andrzej Fronc źródło: https://www.hfc.com.pl A compilation of inspirational music from some of the world’s great composers is the perfect follow-up to Cyrus Chestnut’s immensely popular 1996 album, Blessed Quietness. “Pianist Cyrus Chestnut can do it all. Equally adept playing with trios, groups, or alone, he tackles a broad range of styles with both taste and intelligence.” — Amazon.com “The pianist Cyrus Chestnut is one of jazz’s most convincing anachronisms. His brand of crisp articulation and blues-inflected harmony evokes another era, sometime before the ascent of Bill Evans and McCoy Tyner, to say nothing of Herbie Hancock and Keith Jarrett. But unlike the typical nostalgist, who pines for the past partly because of a queasy discomfort with the present, Mr. Chestnut appears comfortable with his placement in time. What makes his music fly is a complete security in his style, and that sense of untroubled self-assurance.” — New York Times • This compilation includes Duke Ellington’s “Come Sunday,” Paul Simon’s “Bridge Over Troubled Water,” Bill Withers’ “Lean On Me,” Horace Silver’s “Peace,” and brilliant interpretations of many classic hymns, including Dr. William Smith’s “Lift Every Voice and Sing,” also known as the Negro National Anthem and recognized as one of the most important musical offerings of the Civil Rights movement. • Treating this material with great delicacy and empathy, Chestnut’s tempos breathe and his phrasing combines an almost surgical precision with affecting tenderness. There isn’t a weak moment in the collection—precisely because there isn’t a moment in which he loses connection with the inherent power of the music. • Press by Don Lucoff at DL Media. Promotion by Mike Carlson at MC Promotions.