Ultra High Quality Record
Kiedy „Rastaman Vibration” ukazał się w Ameryce w 1976 roku, płyta osiągnęła coś, co niektórzy w ówczesnym przemyśle muzycznym uważali za niemal niemożliwe: wprowadziła album Boba Marleya do pierwszej dziesiątki – w samo serce disco i mainstreamowej fali rockowej. Rok 1975 był już triumfalnym rokiem dla Boba Marleya. Album „Natty Dread” zawierał jedne z jego najmocniejszych utworów (pierwszy nagrany po odejściu Petera Tosha i Bunny'ego Wailera) i przyniósł przebój „No Woman No Cry”, który znalazł się w pierwszej czterdziestce listy przebojów. Kolejny album, „Live”, dokumentalny występ Marleya w londyńskim Lyceum, przyniósł piosenkarzowi długo oczekiwany przełom również w Anglii. Po zakończeniu trasy koncertowej Marley i jego zespół wrócili na Jamajkę i nagrali utwory na „Rastaman Vibration” w legendarnych studiach Harry'ego Johnsona i Joe Gibbsa. Sylvan Morris i Errol Thompson – dwaj jamajscy inżynierowie dźwięku najwyższej klasy – zasiedli przy konsoli mikserskiej.
... Pomimo optymistycznego utworu tytułowego i „Roots, Rock, Reggae”, „Rastaman Vibration” zawiera jedne z najbardziej intensywnych obrazów ucisku, paranoi i rozpaczy w dorobku Marleya. Utwory takie jak „Who The Cap Fit” i „Crazy Baldhead” grane są z natarczywą intensywnością przez zespół The Wailers, a brutalne wizje Marleya rezonują z jego własnym chórem kościelnym, The I-Threes. Ponad cztery dekady później ani muzyka, ani jego przesłanie Marleya nie straciły nic ze swojej ostrości. Z utworów na „Rastaman Vibration” „War” pozostaje jednym z najmocniejszych przekazów w karierze piosenkarza. Choć jest to w zasadzie bezpośrednie wykonanie przemówienia Haile Selassie, Marley znakomicie adaptuje tekst do swojej muzyki.