Ze sprzętem grającym jest pewien problem - nie da się go ocenić na oko. Choćby się oglądało każdy kabelek, membranę czy kondensator pod mikroskopem, kota z worka można wyciągnąć dopiero wtedy, gdy w systemie popłynie prąd, a w odtwarzaczu znajdzie się płyta. Nie byle jaka płyta.
Jeśli bez większych dyskusji każdy się zgodzi, że do testowania systemu konieczne jest dobre nagranie, to już znalezienie takiego w domowej płytotece może nastręczać trudności. Prawda jest bowiem taka, że większość nagrywanych dziś płyt spełnia co najwyżej średnie kryteria jakościowe, a tych naprawdę wybitnych jest już zdecydowanie mniej. Dużym wytwórniom za bardzo zależy na czasie, by bawić się w dopieszczanie realizacji; ustawianie mikrofonów, a potem wielogodzinny mastering. Produkują dużo i trudno w ich katalogach znaleźć rejestracje o wybitnej, czytaj: audiofilskie klasie brzmienia. Z drugiej strony, mali wydawcy często albo nie mają środków na dobrej klasy sprzęt i specjalistów, albo nie są w stanie dotrzeć do szerokiego grona melomanów. Na szczęście i tutaj bywają wyjątki.
Reference Recordings to amerykańska wytwórnia z ponad 30-letnią tradycją. W tym czasie zyskała za oceanem dużą renomę, a wiele jej krążków zostało nominowanych do nagrody Grammy w kategorii "Najlepiej nagrana płyta z muzyką klasyczną". U podstaw działalności RR leży zasada równości pomiędzy wysoką jakością artystyczną realizowanych płyt a ich techniczną perfekcją.
Duszą wydawnictwa jest człowiek, który już za życia stał się legendą fonografii. Keith O. Johnson, zwany także "Profesorem", całą zawodową karierę poświęcił ulepszaniu technik rejestracji. Dzięki wybitnej wiedzy z zakresu elektroniki i akustyki stworzył wiele wspaniałych nagrań, w których sam proces techniczny można nazwać sztuką. Dziełem jego życia jest opracowany, wspólnie z Michaelem Pflaumerem, system High Definition Compatible Digital (HDCD), w który wyposażonych jest dziś wiele odtwarzaczy CD, a nawet amplitunerów AV. HDCD pozwala uzyskać dynamikę wyższą nawet o 6 dB w porównaniu ze zwykłą płytą CD. Dodatkowe informacje są zapisywane w dwóch najmłodszych bitach sygnału w taki sposób, że odtwarzacz bez HDCD po prostu usuwa je w procesie korekcji błędów. Współczesnych nagrań HDCD dokonuje się przy parametrach 24 bity/192 kHz, a następnie konwertuje do standardowych 16 bitów/ 44,1 kHz + dodatkowa informacja o HDCD. Odtwarzacze CD, których nie wyposażono w dekoder, również znakomicie współpracują z tak nagranymi płytami.
Praca dla Reference Recording była dla Johnsona wyzwaniem i jednocześnie dała mu możliwość twórczych eksperymentów z głośnikami, mikrofonami i innym sprzętem stosowanym przy tworzeniu nagrań. Realizując płyty takich zespołów, jak Dallas Wind Symphony, Chicago Pro Musica czy London Philharmonic "Profesor" zastosował np. magnetofony Tascam po autorskim tuningu, procesory HDCD Microsonics 1 i 2 oraz zmodyfikowane mikrofony Neumann U47. Jego modułowa konsoleta jest zbudowana z pasywnego miksera oraz wysokonapięciowego wzmacniacza. Zestaw zawiera także dwukanałową konsoletę dla głównych mikrofonów oraz konsoletę stosowaną do wiernego odwzorowania barwy konkretnych instrumentów. Jest także miejsce dla pięciokanałowej konsolety, wykorzystywanej do nagrań wielokanałowych. Nagrania Reference Recordings realizuje się w standardzie dwukanałowym, a także wielokanałowym. Te ostatnie nie są na razie wydawane, bowiem firma czeka na upowszechnienie się standardu Blu-ray, aby zaprezentować ich jakość bez konieczności kompresji.
Wzorem dla Johnsona jest zestaw urządzeń oraz metody stosowane przez wieloletniego reżysera London Decca Classical - Gordona Parry'ego. Charakterystyczną cechą jego prac jest stosowanie equalizerów jedynie na czterech wejściach, przy czym każdy jest optymalizowany do konkretnego zadania - instrumentów dętych drewnianych, blachy, wokalu oraz pogłosu. Podstawowy zestaw mikrofonów do zapisu klasyki składa się z pary przednich dookólnych, co najmniej pary jednokierunkowych na wysięgnikach, po każdej stronie sali, zmiennej liczby par mikrofonów dookólnych, służących do rejestracji pogłosu sali, mikrofonów pojemnościowych dla instrumentów solowych oraz dla centrum orkiestry pomiędzy mikrofonami dookólnymi.
Jak sam mówi Johnson: "Centralna grupa orkiestry to 90 % tego, co słyszymy. Dodaję do niej jednak to, co sprawia, że w nagraniu udaje się symulować różnicę czasu i natężenia pomiędzy uszami". Dzięki takiemu zabiegowi dźwięk nabiera czytelnej przestrzeni, w której słuchacz bez trudu odnajduje poszczególne grupy instrumentów.
Wszystko to jednak teoria, a w praktyce? Już od pierwszych dźwięków płyty "Tutti! - orchestral sampler" słychać, że wkraczamy w wyjątkowy świat muzyki. Zamiast płaskiego, często niezbyt czytelnego planu, otwiera się przed nami przestrzeń aż po horyzont. Nie jest to jednak przestrzeń niezorganizowana ani pusta. Johnson precyzyjnie umieszcza w niej wszystkie grupy orkiestry oraz instrumenty solowe. Zostajemy otoczeni dźwiękiem, jak gdybyśmy się unosili na latającym dywanie nad głową dyrygenta. Reżyser prowadzi nas przez kolejne minuty utworu, rzucając precyzyjnie snop światła na te sekcje i instrumenty, których rola w utworze staje się akurat wiodąca. Jeśli jednak zapragniemy wniknąć w głąb orkiestrowej materii, możemy tego dokonać bez trudu. Czytelność planów jest bowiem równie perfekcyjna. Podobnie barwa instrumentów. Jeśli zastanawialiście się Państwo, jak naprawdę brzmi kontrabas, klarnet, puzon czy flet poprzeczny na domowym systemie, teraz możecie to sprawdzić. Soczystość, głębia, naturalność i kolor to słowa, które choć nie oddają wszystkiego, mogą pomóc naszkicować brzmienie orkiestr zarejestrowanych przez Reference Recordings.
To wszystko byłoby jednak połową sukcesu, gdyby artystyczne kreacje zespołów stały na ledwie przyzwoitym poziomi. Tak się jednak nie dzieje. Choć niezbyt u nas znane, wszystkie orkiestry na "Tutti!" grają dobrze lub wręcz wybitnie. Fenomenalna okazała się Minnesota Orchestra oraz kierujący nią dyrygent, Eiji Oue. Dawno nie słyszałem tak znakomicie zagranej Baby Jagi z "Obrazków z wystawy" Musorgskiego czy finału "Ognistego ptaka" Strawińskiego. Tą samą orkiestrą w scherzu z IX symfonii Antona Brucknera dyryguje tu sam Stanisław Skrowaczewski. Wszystkie wspomniane płyty były nominowane do Grammy.
Repertuar zamieszczony na samplerze to w większości kompozycje, które nie są wcale klasycznymi hitami. Choć to składanka, Amerykanie nie poszli typową drogą "Piątej" Beethovena, "Eine kleine" Mozarta czy koncertu b-moll Czajkowskiego. Jeśli znajdujemy tu Vivaldiego, to w ciekawym koncercie F-dur, a nie w "Czterech porach roku". Jeśli jest Rimski-Korsakow, to w uroczym "Tańcu żonglerów" z opery "Śnieżynka", a nie w ogranym "Locie trzmiela". Nie zabrakło także dzieł kompozytorów niemal kompletnie u nas nieznanych - George'a Whitefielda Chadwicka, Paula Paraya czy Malcolma Arnolda. Obok typowo symfonicznego repertuaru znalazło się miejsce dla ciekawych utworów, granych wyłącznie przez instrumenty dęte. Dzięki nim możemy sprawdzić nasz sprzęt także i pod tym kątem.
Wielkie uznanie należy się Dallas Wind Symphony, w odniesieniu do której określenie "orkiestra dęta" zdaje się wręcz nie na miejscu. To znakomicie zgrany, precyzyjny i muzykalny zespół, na którym nawet najtrudniejsze ekwilibrystyczne sztuczki w partyturze nie robią wrażenia. Cała płyta to z jednej strony odkrywanie nowego repertuaru, z drugiej, cieszenie ucha dobrej klasy zespołami, a z trzeciej, napawanie się fantastyczną jakością wszystkich nagrań. Gwarantujemy niezapomniane wrażenia nawet tym, którzy nie wydali na system fortuny. Prawda jest bowiem taka, że nawet średni sprzęt dostanie skrzydeł, gdy trafi do niego wybitne nagranie. Jeśli zaś sprzęt jest świetny, to dzięki takim płytom pokaże swoje najmocniejsze atuty. Nic tylko słuchać, słuchać i słuchać!
Na koniec - niespodzianka. Sampler "Tutti!" trafi do Państwa rąk wraz z... listopadowym wydaniem "Hi-Fi i Muzyki"! Jesteśmy z tego nawet troszkę dumni, bo to pierwsze tej rangi wydarzenie na polskim rynku wydawnictw specjalistycznych. Mamy nadzieję, że trwająca ponad 70 minut płyta tylko zaostrzy Wasz apetyt na więcej krążków zza oceanu. Reference Recordings to bowiem audiofilskie nagrania w najlepszym guście. Warto się nimi interesować nie tylko od święta.
Maciej Łukasz Gołębiowski
(Płyta z referencjami
Numer: 11/2007 Hi-Fi i muzyka)
więcej: https://www.hi-fi.com.pl/