*** UNIKAT ***
Uczył się u Beli Bartoka w budapesztańskim konserwatorium, by potem w sławnym Instytucie Curtisa w Filadelfii dawać lekcje Leonardowi Bernsteinowi. Fritz Reiner, jeden z największych dyrygentów XX wieku, stał przez wiele lat na czele Chicago Symphony Orchestra, doprowadzając ją do prawdziwego rozkwitu. Genialny jako muzyk, w codziennym życiu był typem zasadniczego ponuraka. Miał opinię mrukliwego i terroryzującego współpracowników. Wielu muzyków bało się go lub unikało – na próbach źle odnosił się do członków orkiestry, wymagał absolutnej dyscypliny. Rzadko zgadzał się z wymaganiami interpretacyjnymi solistów, traktując ich często jak muzyków z orkiestry. Miał przez to wielu wrogów, choćby pianistę Artrura Rubinsteina. Za pulpitem stawał się jednak kimś zupełnie innym. Powściągliwość zamieniał w namiętność, gniew w twórczą energię. Tu mógł dać upust swoim emocjom. Duża część działalności z Chicago została udokumentowana na stereofonicznych nagraniach. Na dwupłytowym albumie zgromadzono nagrania z czasów chicagowskich z lat1954-60. Typowe dla Reinera wyraźne osadzenie w stylistyce, zgodność z intencjami kompozytorów, czynią jego interpretacje przykładami wręcz encyklopedycznymi. Kompilacja utworów została dokonana tak, by jak najpełniej scharakteryzować sylwetkę dyrygenta. Mamy na płycie mieniącą się kolorami uwerturę Rossiniego do „Sroki Złodziejki” , „Zaproszenie do tańca” Webera, symfonię 88 G-dur Haydna z jej piękną, wyrazistą melodyką, pałacową gracją, typowo haydnowskim humorem i pogodą. VII symfonia A-dur Beethovena, wykonana burzliwie i ekstatycznie, dostarcza nam obraz kompozytora, do jakiego przywykliśmy. „Emperor Waltz” Johanna Strausa II, staje się prawdziwym tańcem - podobnie salonowy nastrój towarzyszy „First Mephisto Waltz” Liszta. Dostojny wstęp ze „Śpiewaków Norymberskich” wprowadza nastrój zadumy. Dramatyzm i potęga przemawia z kolei przez poemat symfoniczny Ryszarda Straussa „Don Juan”. Pełne żaru i kolorytu instrumentalno-harmonicznego „Rhapsodie espagnole” Ravela stanowi kwintesencję impresjonizmu. Pod batutą dyrygenta najbardziej wyrazisty i wielobarwny jest (według mnie) jego rodak - Bartok. „Szkice węgierskie”, pełne ognistych uczuć i nostalgii prawdziwie wzruszają. Interpretacji Reinera nie można nazwać porywczymi; są raczej wyważone, choć nie brak im szczerego emocjonalizmu. Wydaje się, że każdą nutę miał dokładnie przemyślaną. Harmonia jego wykonań powoduje, że wspaniale się przy tej muzyce odpoczywa. Dźwięk jest równie mocnym punktem tego dwupłytowym albumu co program i obsada. Nie udało mi się tego ustalić na pewno, lecz nagrania wydają się być zrealizowane klasyczną techniką dwóch mikrofonów. Orkiestra stanowi zwartą grupę w przestrzeni dźwiękowej. Wyraźnie słyszalna naturalna akustyka sal koncertowych, w których dokonywano nagrań nadaje brzmieniu przyjemnej patyny. Duża dynamika nagrania pozwala w pełni zabłysnąć muzycznej osobowości Reinera. Ciepły i nasycony dźwięk wywoła uśmiech u niejednego miłośnika starych analogowych nagrań. Abstrahując od sposobu rejestracji, albumu słucha się z wielką przyjemnością – jest to gratka dla prawdziwych koneserów. Elżbieta Chojnowska Fritz Reiner „The Director”, BMG 2001, www.bmg.pl Fritz Reiner Ur. 1888 w Budapeszcie. Studiował fortepian i kompozycję w Konserwatorium w Budapeszcie min: u Beli Bartoka. Od 1909 roku pełni funkcje dyrygenta w najważniejszych ośrodkach operowych świata. Najpierw pracuje w Laibach (dzisiejsza Lubljana), w potem w Budapeszcie, wreszcie w Dreźnie. W 1992 wyjeżdża do USA, gdzie zostaje dyrektorem muzycznym Cincinnati Symphony Orchestra, w 1931 obejmuje stanowisko dyrektora opery i orkiestry w Curtis Institute of Music w Filadelfii. Od 1938 roku przez kolejne 10 lat jest dyrygentem Pittsburg Symphony Orchestra. W latach 1949-53 dyryguje ponad 100 przedstawieniami w Metropolitan Opera w Nowym Jorku. Ostatnie 10 lat życia spędził kierując Chicago Symphony Orchestra. Zmarł w 1963 roku. żrodlo: www.radio.com.pl Sie haben es sicher nicht immer leicht mit ihm gehabt, die Musiker "seines" Chicago Symphony Orchestra: Der 1888 in Budapest geborene und 1922 in die USA emigrierte Dirigent Fritz Reiner brachte den berühmten Chicagoer Klangkörper und viele andere Orchester mit eisernem Willen und herrischer Attitüde zu äußerster Präzision und Brillanz. Rudolf Bing, Intendant der New-Yorker Met, bemerkt in seinen Memoiren lapidar, Reiner sei "kein fröhlicher" und auch "kein enthusiastischer" Mensch gewesen. Eine spannungsreiche Neuinszenierung der Strauß'schen "Fledermaus", bei der Bing auf Reiners ungarische Herkunft gebaut hatte, offenbarte des letzteren Sturheit und schließlich, nach seiner Absetzung von dem Projekt, auch seinen schrankenlosen Zorn. An Bings Probleme mit Reiner muss man denken, wenn man den Strauß'schen "Kaiserwalzer" in der vorliegenden Porträt-Doppelbox hört: Mit eindrucksvoller Genauigkeit, aber auch ein wenig martialisch ertönt das beliebte Stück unter Reiners Leitung -- was etwas zu kurz kommt, ist der Wiener Charme und die spezifische rhythmische Schlampigkeit des "Hum-ta-ta", von der diese Musik eigentlich lebt. Faszinierend sind hingegen Beethovens siebte Sinfonie und Haydns 88zigstes Werk derselben Gattung, beide geradezu Lehrstücke an orchestraler Spritzigkeit und klanglicher Transparenz bei äußerst sportlichen Tempi der Ecksätze. Nicht umsonst beginnt die Sammlung mit Rossinis Ouvertüre zu seiner Oper "La Gazza Ladra": Musikalisch nicht besonders aufregend, dafür aber ungemein virtuos kommen hier dieselben Aspekte der Klangkörper-Kultur zum Tragen. Eine ganz andere Welt wird hörbar in den "Ungarischen Skizzen" Béla Bartóks: Unter Reiners gestaltenden Händen werden die Miniaturen seines ungarischen Freundes und einstigen Lehrers zum eindrucksvollen Erlebnis. Dazu tragen neben dem orchestererziehenden Wirken des Dirigenten allerdings auch die Leistungen der Tontechniker bei, welche die zwischen 1955 und 1960 entstandenen Einspielungen in dem damals neuen Stereo-Verfahren aufnahmen. Der Hörer erlebt also nicht nur die Dokumente der meilensteinartigen Arbeit eines großen Dirigenten, sondern auch die ersten Produkte einer tontechnischen Revolution. Neben den genannten Stücken runden Werke von Wagner, Strauss, Liszt, Weber und Ravel das künstlerische Porträt eines ausgesprochen vielseitigen Dirigenten ab. --Michael Wersin