Historia tego nagrania jest równie sensacyjna jak interpretacje Garnera
Zazwyczaj bywa tak, jak gdyby w jednej sekundzie, we wszystkich kuchniach wszystkich restauracji świata wszystkie blaszane naczynia, porcelanowe zastawy, srebrne sztuce i szklane karafki – runęły na posadzkę przy akompaniamencie podążających za nimi metalowych regałów, kotłów, garkuchni i pustych solniczek. W drugiej sekundzie tego aktu twórczego, na tej wyjątkowej scenie pojawia się ona – muzyczna cząstka bozonu Higgsa... A raczej, powinienem powiedzieć, Garnera... Nikt jej nie widział, nikt nie słyszał, nikt nie wierzy do końca w jej istnienie – ale ona tu jest. A zaraz za nią wyłaniają się kolejne, trzysta, dwa miliony, siedem tryliardów, a ponieważ nie ważą nic, więc nie spadną, nie uderzą, ino świecić będą swoją jaśnie muzycznością... Taka jest muzyka Errolla Garnera. Nie interpretacja, nie technika, nie pomysł czy aranżacja. Muzyka. Ileż w jego świecie jest możliwości, jaka króluje tam potencja! Eteryczna ‘Over the rainbow’ – w Jego ujęciu zapiera dech dynamiką emocji do tego stopnia, iż wydaje nam się, że oto trzy orkiestry hiper symfoniczne, szwadrony pianistów wspieranych elektroniką i pogłosami strzela w niebo masą dźwięku na miarę rozległości wszechświata. Nie śmiej się... jeden z drugim. Słyszałeś Garnera? Nie, nie idzie mi o słuchanie takie, jak szefa w pracy czy dziecka, które chętnie pokopałoby z tobą piłkę. Pytam czy wsłuchałeś się? Niektóre z Jego fraz, akordów... Dziś, żeby je zagrać trzeba byłoby przynajmniej czterech pianistów- trąbistów, plus piąty z czołem w gipsie, bo jeśli tamta czwórka jakimś cudem zdoła w tej samej jednostce czasu zagrać te ilości nut, które wyrzucał z siebie Garner, to nie starczy im siły, by nutom tym nadać właściwą Garnerowi dynamikę i dlatego ten piąty musiałby walnąć w klawiaturę tak, jak dzięcioł w zad nilowego nosorożca. Czemu? Bo żadna polska sosna nie wytrzymałaby takiej siły uderzenia! Nie wiem. Ne rozumiem. Nie pojmuję. Dostałem ostatnio pozwolenie by ojcowskim uczuciem obdarzyć niejaką Yuję, która z fortepianem robi to, co Popeye, w obronie swojej lubej, po wchłonięciu porcji szpinaku zdolny jest wyczyniać z łobuzami. Zaprzyjaźniony psychiatra tłumaczył mi kiedyś, jak impuls z głowy idzie do ręki. Nie jest on, jak się okazuje, żadnym Usainem Boltem, nie jest nawet moją babcią, która po ulicy Sadowej w Sankt Petersburgu śmigała za powozem księżnej Anastazji, żeby sprawdzać czy koronki wykonane mojejbabciną ręką dobrze się na Jaśnie Cesarzowej układają. Więc jak jest z tymi impulsami u Garnera? Mózg ma w dłoniach? No, nie inaczej. Jeszcze raz. Jeszcze jeden wysiłek, żeby zrozumieć... Na początku musi być impuls. Uwaga! Podaję schemat: naciśnij drugim palcem lewej dłoni w klawisz F i równocześnie, dwa razy szybciej zaatakuj C i D prawą dłonią w trzeciej oktawie, na fortepianie w salonie na trzecim piętrze... Prrrryy.. Nie, nie wygłupiam się, tylko wiem, że już się zgubiłeś po pierwszych wyrazach: naciśnij drugim palcem lewej dłoni... Ile RAMu ma twój telefon. A ty? OK. ok, taki żart... Ile koncertów dał w swoim życiu Erroll Garner. Ile utrwalono na taśmie? Ten najnowszy, odkryty przypadkiem, przy wieloletniej świadomości, że przepadł bez szans na odnalezienie – trafia do nas po 54 latach. W doskonałej jakości technicznej. I z tą magią gry Garnera w całej je okazałości. Jest ‘Over the Raibow’ ale w wersji innej niż na płycie ‘Small wonders’. 47 sekund Mistrz stuka w klawiaturę, sypiąc wokół skry dźwięków, a my w bezruchu i bezdechu dopiero w 47 sekundzie wychodzimy z transu bo wiemy już, że to ‘Over the Raibow’!... Posłuchaj! Szybować zaczynamy gdzieś od trzeciej minuty, na galopujących kumulusach brzmień, które w setkach nut ukryły melodię ‘Over the Raibow’. Nie słychać jej, ale ona tam jest. Czujemy ją. Doznajemy stanu... dotknięcia przez muzykę. A to potrafią doprawdy nieliczni. Pytanie tylko, czy dotrą do ciebie? Czy dotyk ten direstreitowcu, poczujesz? Żałuj... Nightconcert Nightconcert (from the Dutch Nachtconcert) is a midnight jazz performance held at The Royal Concertgebouw in Amsterdam, one of the premiere concert halls in the world. Recorded on November 7, 1964, it features Garner with his classic trio (bassist Eddie Calhoun and drummer Kelly Martin) performing to a packed house of 2,000 enraptured fans. The audience witnessed a blistering set featuring the group’s unique take on classics from The Great American Songbook, as well as three originals by Garner: “Theme From A New Kind of Love (All Yours),” “No More Shadows” and a new composition titled “That Amsterdam Swing.” “Listening to these recordings, one can sense the crowd’s excitement with each number. Midnight rolls around and everyone is wide awake, nodding, weaving, swaying to the music. It’s Sunday morning and no one is ready to go home.” — Dr. Robin D.G. Kelley