Obcowanie ze sztuką pianistyczną Światosława Richtera zadziwia, intryguje i wyzwala refleksje na temat kondycji dzisiejszej pianistyki. Kunszt jego zdumiewa równowagą pomiędzy kryształową czystością formalną a ekstremalną ekspresją muzyczną. Słuchając obu płyt wydanych przez firmę Regis trudno nie ulec wrażeniu, że ta doskonała harmonia jest wynikiem niezachwianej wierności wobec kompozytora i tekstu, który ten pozostawił. Jednak pewne jest również oddziaływanie czynnika dodatkowego, oczywistego w trakcie słuchania gry pianisty, lecz nieuchwytnego przy próbie werbalnej charakterystyki. Richter stawia komentatora swych nagrań przed onieśmielającą koniecznością stosowania metafor, porównań lub epitetów, niekiedy, zupełnie odległych od świata dźwięków. Krepujące jest to tym bardziej, że swą grą sprawia wrażenie jakby nie robił nic poza egzekucją woli kompozytora. Absolutnie skupiony na zapisie, doskonale go odtwarza niczym pośrednik, medium przekazujące kompozytorski komunikat. Resztę – znaczenie i interpretację owych treści – wspaniałomyślnie pozostawia słuchaczom do odczytania i przemyślenia. Nie ma dla niego znaczenia czy wkracza na grunt szeroko zakrojonych poetyckich wypowiedzi (Scherza Chopina) czy zwięzłych stwierdzeń na określony temat (Wariacje na temat Diabellego Beethovena). Z góry wie, co ma przekazać i jest do tego doskonale przygotowany. Pewnie, stosownie do tonu wypowiedzi przekazuje intencje nadawcy niczym posłaniec odczytujący list, którego sens doskonale rozumie, ale nie okazuje wobec niego emocjonalnego zaangażowania. Mimo to jego sztuka nie jest zimna, gdyż zachowuje ładunek emocjonalny drzemiący w kompozycji. Stąd może w przypadku interpretacji Richtera lepiej charakteryzować kompozytora niż jego pośrednika, którego gra każdorazowo odznacza się precyzją, konsekwencją, nieskrępowaniem technicznym, szerokim spektrum środków oraz pewnością i siłą. Absolutna koncentracja i dyscyplina daje szczególnie o sobie znać, kiedy wciela się w rolę akompaniatora (Sonata skrzypcowa Mozarta). Grający w manierze romantyzującej Leonid Kogan wydaje się niekiedy skrępowany rygorem narzuconym przez towarzyszącego kolegę. Obie płyty zawierają realizacje stanowiące matryce wykonawcze zawartych na nich kompozycji. Wobec takiego świadectwa jakże trudno znaleźć miejsce dla współcześnie działających pianistów. Piotr Anderszewski wnikliwie poszukując nowych jakości wyrazowych i barwowych w beethovenowskich Wariacjach, tylko w niektórych z nich zaprezentował kreację wybiegającą ponad obiektywizm Richtera. Natomiast dojrzałość wybranych trzynastu preludiów Chopina pozostawiła Rafałowi Blechaczowi przestrzeń bodaj tylko w zakresie ekspozycji młodzieńczej wyrazowości, pełnej namiętności i wahań. Tak jakby wszystko, co obiektywne i ważne zostało już tymi dziełami powiedziane wcześniej przez mistrza zza wschodniej granicy. Tym większy składam ukłon dla tych poszukujących muzyków, którzy przy spotkaniu z wieloma dziełami nie unikną konfrontacji z doskonałością „Światosława Świetnego”, a mimo to nie brakuje im odwagi do budowania własnych kreacji. Nagrania zawarte na obu płytach stanowią wartość bezcenną. (…) Piotr Wolanin Muzyka21, styczeń 2010