Ta strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek (cookies) do poprawnego działania. Więcej informacji na stronie Polityka Prywatności. Zamknij.

Logowanie

Frank Foster's Loud Minority Big Band

We Do It Diff'rent

Frank Foster - We Do It Diff'rent 01. G'on an' Git It Y'all (4:35) 02. Stella by Starlight (7:39) 03. WLD Women Don't Worry (7:03) 04. Fos' Alarm (4:46) 05. Lover (6:44) 06. Shiny Stockings (11:31) 07. Where or When (4:12) 08. Cecilia Is Love (9:41) 09. You Go to My Head (6:28) 10. Skull-Doug-Ery (5:17)
  • Frank Foster's Loud Minority Big Band - orchestra
Add to Basket

79.00 PLN

CD:

Nr kat.: M09532
Label  : Mapleshade (USA)

ZAMIAST KROPLI NA SERCE!!!

Brzmienie Mapleshade... Podobnego nie znajdą Państwo nigdzie indziej na świecie. Czym się wyróżnia? Brutalną, wręcz porażającą prawdą naturalnego brzmienia. Dźwięki instrumentów brzmią zrazu niecodziennie. Uzupełnia je genialna wprost scena. Muzycy grają razem, patrzą sobie w oczy, gestykulują, podkreślają emocje gestami, minami, pozą ciała. Wzajemnie się motywują, dialogują. I to słychać w sposób wręcz namacalny. Bo ta właśnie realność lub realizm to kolejny element zaskoczenia od pierwszych sekund odsłuchu tych nagrań. Wszyscy Państwo poczują metafizyczne drgniecie organizmu. Całego, warz z nim i duszy. Bo nie są Państwo przygotowani na dźwięk tak NATURALNY. I idę o zakład... O zakład, ze po kilku sekundach poczują Państwo lekką dezorientację. Nie będą Państwo wiedzieli, co jest tu ważniejsze: brzmienie czy treść. Albo: treść ma znaczenie wtórne wobec takiego brzmienia! Jest też trzecia możliwość: cóż za treść! Ileż zyskuje muzyka dzięki TAKIEMU brzmieniu! Nawet najbardziej awangardowa Czyżby dowód na istnienie 'czystej formy'?! To słowa Franka: "to nagranie jest rzeczywiście nieco odmienne od wszystkich innych, kiedykolwiek zrealizowanych. Ja nie rewoluCjonizuję muzyki bigbandowej. Ja po prostu pokazuję to, cO gra mi w duszy - brzmienie trzydziestu hornów z towarzyszeniem sekcji rytmicznej. Przez wiele lat był liderem bandu Counta Basiego. W 1995 roku postanowił założyć własny zespół. Po co? By nagrać nowojorskie standardy w jego wersji, niespotykanie pełnej życia "a na perkusji grał mu sam diabeł chyba!!!". On uwielbia brzmienie blachy, ten rytm dominujący i panujący nad muzyką, nad całym naszym życiem. A jeśli do tego dodać pełen pasji głos barytonowy - otrzymujemy perłę oprawioną w najszlachetniejszy muzyczny kruszec - efekt aranżacji Franka Fostera. Gdyby jednak oparli się Państwo urokowi tego nagrania, proszę spokojnie poczekać do solówki trębacza Jon Faddisa. Potem proszę do nas zatelefonować z prośbą o sole trzeźwiące i dosłanie drugiego egzemplarza tej płyty. Na wszelki wypadek. ŻEBY ZAWSZE BYŁA POD RĘKĄ!!!

 

Razem z tą płytą inni Melomani kupowali: