Ta strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek (cookies) do poprawnego działania. Więcej informacji na stronie Polityka Prywatności. Zamknij.

Logowanie

SAMPLER - TEST DISC

The Ultimate System Set-Up Disc

The Ultimate System Set-Up Disc image
Galeria okładek

ZamknijGaleria okładek

Each CD is beautifully presented in a card outer case with 12 page full colour instruction booklet. Introduction Channel Evaluation Phase Test Loudspeaker Position & Adjustment Soundstage Test - Intro Soundstage Test 360-Degree Test - Intro 360-Degree Test Stereo Image Depth-Intro Stereo Image Depth Test 1 Stereo Image Depth Test 2 Stereo Image Depth Test 3 Frequency Range Test - Increasing (20Hz and progressively increases in frequency every 10 seconds to 20kHz) Frequency Range Test - Decreasing (20kHz and progressively decreases in frequency every 10 seconds to 20Hz) The spot frequencies covered are 20Hz, 43Hz, 93Hz, 200Hz, 430Hz, 930Hz, 2000Hz, 4300Hz, 9300Hz and 20000Hz. MUSIC TRACKS Eric Bibb: John Henry Tiny Island: Vaquero Dan & The Electrons: Shaken Not Stirred Eva Taylor: Everybody Loves My Baby Omnibus Wind Ensemble: Frank Zapper Matthias Wager: Toccata and Fugue in D-Minor (J.S. Bach).
  • SAMPLER - TEST DISC - sampler

Produkt w tej chwili niedostępny.

Uważane są za cud-lek, za jedyny i cudowny zarazem sposób na ozdrowienie naszego toru odsłuchowego. To witamina i antybiotyk. A już bez dwóch zdań – materialny dowód na istnienie cudów. A skoro już o cudach mowa... Nie należę do osób łatwowiernych. Powiem wręcz – w sprawach audio jestem ateistą. Zatwardziałym i ortodoksyjnym. Nie jestem podatny na żadne egzorcyzmy, na łamanie kołem masterującym ateistę na przynajmniej agnostyka. Nie. Osioł – by odwołać się do symboliki – jest w sprawach audio filozofem i estetą wobec mojego tępogłowia i wręcz matołectwa. Ok. I teraz mam się z tego wszystkiego wytłumaczyć? Dobrze. Niech będzie. Jajecznica. Patelnia. Ach, odrobina boczku, trochę ziela, masełko i chlap, i jeszcze raz, a na święta nawet trzy chlapy. Spokojnie patrzymy jak ścina się białko, Chrum, chrum i mała dżdżawka solna ląduje na żółtkach. Pora na dwa, trzy delikatne szturchnięcia od spodu, potem szaba-da-ba-da patelenką, żeby jajeczka poślizgały się na masełku. Szczypiorek? A, czemu nie... Małe salto mortale dopiekczona już zawartością patelni, dwie sekundy wybrzmienia i symfonia aromatu, smaku i kalorii ląduje na talerzyku. U mnie zawsze musi być biały. Chrupiąca bułeczka, pomidorek, żółty ser belgijski? Nie upieram się, ale i nie odradzam. No, i teraz proszę. Proszę własnymi słowami opowiedzieć mi, jak się Państwo czują? Co powyższy opis w was wytworzył? Proszę? A – podpowiada mi z boku mój prześmiewczy alter-ja – wszyscy zwiali do kuchni, żeby sobie taką jajówę wyrychtować. Kto by alej słuchał zrzędzenia jakiegoś faceta, który jajecznicę już ma, a my o niej tylko czytamy. Tylko czytamy? A w łepetynie w tym czasie jajecznicza ośmiornica zawładnęła już wszystkimi zmysłami, podłechtała każdy z narządów, nadprodukowała cząstek przenikających mózgowy ugór, by zakwitł żądzą smaku i bukietem podniet. I oto obżerają się już Państwo tą swoją jajówą, nic się nie liczy, nawet to, że nie podłożyliśmy serwetki pod talerz, że mlaszcząc wycieramy usta o zewnętrzną część dłoni, że jeszcze nie połknęliśmy poprzedniego kęsa, a już pchamy do gęby drugi i nagle... odkrywamy że jeszcze dwa, trzy machnięcia widelczykiem i będzie po jajowym wypasie! Więc co robi taki nabiałowy audiofil? A, zaczyna dziabać i kroić resztówkę, na coraz to mniejsze łaszki, żeby na jak najdłużej starczyło. I zapewniam Państwa, że jak już ten talerz wyliżecie (przecież nikt nie patrzy, można), jak już oprzecie się o oparcie krzesła, jak wchłonięte powietrze ujdzie z was , um... barytonowym półgłosem, na kilka sekund poczujecie taki reset... Stan zerowy. Błogość. Norwid napisałby, że ‘sięgnęliśmy bruku’, ale w naszym przypadku – miejsce kamienistego podłoża wypełniała audiofilska karimata. I co? Jak było? Eh, wy basiory audiofilskie... Jedno wam tylko w głowie – ma być przyjemnie. Wiec skoro opisany powyżej mechanizm ,potwierdzacie to zróbcie taką audiofilską jajecznicę waszemu systemowi odsłuchowemu!!! Dorzućcie wirtualne dwa jaja, dosypcie przypraw, jakieś suszone pomidory, może bekon, banan, pomarańcza, a nawet kostka czekolady. Niech i jemu we łbie zaszumi, niech się odmagnetyzuje, elektrycznie uporządkuje, psychicznie wyzwoli, a potem – niech zagra tak, jak wy, gdy oparłszy się o krzesło na kilka chwil... odlecieliście. Proszę? Ależ Pan jest nudny. Słownictwo i metafory Panu nie odpowiadają? A Pan myśli, że co sobie Pana sprzęt o Panu myśli, gdy siada Pan na przeciw i wciska guziki, i pogłaśnia, i equalizuje? On myśli, że małpa wpadła pod prysznic, a zamiast mydła chwyciła brzytwę i dawaj szorować pachy! Pana sprzęt, proszę Pana, jest jak trup. Składak. Zlepek. Znajda, przytułek i graciarnia, ktorej każdy element od innego cycka świat poznawać zaczynał. A Pan to wszystko nazywa: system. Co on z Pana ma? Czym go pan zmotywował? Jak zachęcił, poruszył próżność, wpłynął na ambicje? Czy Pan w ogóle kiedykolwiek jakkolwiek o nim pomyślał inaczej aniżeli – tyle na ciebie kasy wydałem, a ty jak mi tu grasz? Jajecznica... Zrób Pan swojemu systemowi jajecznicę. Wrzuć mu Pan do czytnika tę płytę. Proszę wprowadzić go w stan, jaki odczuwa sportowiec w chwili, gdy ktoś nagle postawi na olimpijskim stadionie. I nie trzeba mistrzowi nic mówić. On wie, że to jest miejsce sprawdzianu. To chwila prawdy, tu trzeba z siebie dać wszystko, zaprezentować najlepiej jak można. Trzeba wygrać. A w naszym przypadku powiedzielibyśmy – wygrzać. Niech oto ta płyta zrodzi audiofilsko-witkiewiczowską czystą formę, by nałożona na nią za chwilę czysta treść dała wam więcej, niż dać mogłaby sąsiadka kolegi wujka, co teraz mieszka tam, gdzie szwagier stryjeczny kuzyna ciotki. „The Ultimate System Set-Up Disc” firmy Isotek – ma tyle medali, ilu nigdy nigdzie żaden lekkoatleta nie zdobył. Płyta zawiera 20 tracków-dyscyplin, a każda pomoże nam, niczym ingrediencja, uczynić z naszego toru odsłuchowego taką sztafetę do audiofilskiego nieba. Pardon, jednak powinienem napisać dużą literą – Nieba. I proszę się nie śmiać. Kolor moich włosów to nie jest efekt źle dobranego szamponu! Ileż razy zdarzało mi się trafiać na systemy, które „wie Pan, jest jeszcze w dopracowaniu”! A owe systemy miały np. zamienione kanały, głośniki pracowały w przeciw fazie albo soczewka lasera czytnika od byle jakich płyt CD, a więc najpopularniejszych, była tak zapaskudzona jak hipopotam u brzegów Nilu. I jeszcze jedna, super istotna uwaga. Kieruję ją do audiofilskich Apollinów, którzy mają o swoim audiofilskim majestacie opinię co najmniej z certyfikatem Olimpu. Otóż, drodzy Herkulesi i spartanie – wy też każdego niemal dnia ulegacie degradacji. A to głuchniecie na jedno oko, a to ucisk nerwu kulszowego z lewej strony blokuje wam wysokie tony z prawej strony. Tak, tak – klamotyzm audiofilski jest jednostką chorobową o zasięgu epidemii, tyle, że nie uświadomionej. Przez porażonych nią, oczywiście. Bo wszyscy inni widzą i czują doskonale tę waszą dolegliwość (albo – cnotę!?), ale większość ma jej dość. Ale znosi z godnością i spokojem, jak tatuś ćwiczy basy czy sprawdza dynamikę. Sampler Isoteka został uzupełniony nagraniami z katalogu Opus3. Skandynawscy puryści dźwiękowi doskonale potrafią uchwycić wszelkie subtelności realizowanych przez siebie nagrań. Podobnie jak NAIM – wyszukują ciekawe brzmienia wynikające z nietypowego doboru instrumentów. Ale nade wszystko dbają o idealne wręcz odwzorowanie sceny. Uprawiają swoistą kaligrafię nagraniową. Każde z wybranych nagrań pomoże Państwu ocenić, jak Państwa tor odsłuchowy sprawdza się w skoku wzwyż, w rzucie oszczepem, skoku o tyczce czy sprincie. Eric Bibb jest testem na prezentację wszystkich szczegółów, z niedoskonałościami wykonawczymi włącznie. Eva Taylor – to sprawdzian reprodukcji sceny i atmosfery klubowej. Matthias Wager – kontrolowany bas w najniższych rejestrach i poziomy dynamiki. W książeczce znajdą Państwo wszystkie szczegóły i sugestie, jakie aspekty odsłuchu najlepiej jest badać poszczególnymi nagraniami. Tak. Płyta jest medalistką. Jest też audiofilskim niezbędnikiem. Przoduje i wysuwa się na prowadzenie wśród najlepszych samplerów, takich jak XLO z Reference Recordings czy nieosiągalne już, niektóre płyty z STS Digital. Albo płyta Densena. No i to byłoby właściwe tyle na o ile. Ale możemy zrobić jeszcze jedną woltę. Na początku – zrobiliśmy sobie jajecznicę. Z jajek. A na koniec może niech sobie jaja zrobią jajecznice z nas? Nie, nie zgadzam się z Panem, że to kretyński pomysł. Ok, z jednym wyjątkiem, że wykluczymy z surowców kretyńsko niereformowalnych audiofili, którzy wszystko wiedzą lepiej, mają w palcu, (a ten palec, gdzie?) idealne wyczucie, wzorce smaków i szablony proporcji. Przynajmniej do czasu, gdy głos z kuchni nie wyda im jakiegoś polecenia... Wiec, jako się rzekło, poddajmy się rygorowi, jaki narzuca sampler „The Ultimate System Set-Up” i utrwalajmy w naszej odsłuchowej matrycy mózgowej wzorce, dominanty, cechy konstytutywne zbalansowanego toru odsłuchowego. Ustawmy go w oparciu o tę płytę tak, by nasz system nie robił nic innego (ale to pod groźbą obsmażenia mu nierozbitych jeszcze jaj), jak tylko odtwarzał muzykę nagraną w studiu, zatwierdzoną przez artystów. Niech obraz muzyczny ich prezentacji pojawi się w stanie i postaci takiej, w jakim oni rzecz całą zrealizowali. Koniec z audiofilskimi kukułczymi jajami, ze strusimi monstrami i zwykłymi, swojskimi zbukami. Smacznego! I do przodu! Polecamy także: .

.

 

Razem z tą płytą inni Melomani kupowali: