LISTOPAD 2008 „Zniszczenia dokonane w naszym świecie nie są czysto zewnętrzne ani błahe, nie można więc liczyć na usunięcie ich w ciągu kilku lat” – rozważał Heinrich Böll, wyrażając przekonanie, iż po kataklizmie wojny powszechnej, nic nie jest w stanie funkcjonować tak jak dawniej, a człowiek – otoczony ruinami świata, jaki niegdyś zbudował – na próżno żywi nadzieję, że „wszystko jeszcze jest i będzie po staremu”. Posępny Kwartet na koniec czasu Oliviera Messiaen’a, zainspirowany profetycznym i wizjonerskim językiem Apokalipsy, wyrasta z tych samych doświadczeń, co oskarżycielska proza niemieckiego noblisty, epatując goryczą egzystencjalnych dyskursów Saint-Exupéry’ego, Camusa i Sartre’a. W maju 1940 roku, kiedy oddziały Wehrmachtu zadawały śmiertelny cios Francji, twórca Symfonii Turangalila zasilił tysięczne szeregi jeńców, osadzonych w obozie przejściowym w pobliżu Nancy. Tu nawiązał kontakt z klarnecistą, Henrim Akoka oraz wiolonczelistą, Etienne Pasquier’em, który relacjonuje: „Messiaen skomponował fragment na klarnet solo, przeznaczony dla Akoki; z czasem miał się on stać trzecią częścią ‘Kwartetu’ – Abîme des oiseaux”. Dwa miesiące później, kiedy muzycy zostali przetransportowani do zgorzeleckiego stalagu VIII A, światło dzienne ujrzały Intermede oraz Louange a l’Éternité de Jésus. Obecność fortepianu i towarzystwo skrzypka, Jeana Le Boulaire, warunkowały postępy kompozycji; jej próby odbywały się w … łaźni: „Do obozu został dostarczony skromny fortepian – przywołuje Messiaen – zupełnie rozstrojony (…) Grałem na nim mój ‘Kwartet na koniec czasu’ dla widowni liczącej pięć tysięcy osób – był to najbardziej niezwykły melanż wszystkich klas społecznych: robotnicy rolni i przemysłowi, intelektualiści, zawodowi żołnierze, lekarze i duchowni. Nigdy nie słuchano mnie z taką atencją i zrozumieniem”. 1 kwietnia 1941 roku francuskojęzyczna gazeta więzienna Lumigton donosiła: „To prawdziwe szczęście móc być w tym obozie świadkiem pierwszej projekcji arcydzieła. A co najdziwniejsze, w więziennych barakach odczuwaliśmy tę samą burzliwą i stronniczą atmosferę tylu innych premier: podszytą tyleż namiętnym uwielbieniem, co gniewną kondemnatą. I podczas gdy niektóre rzędy wypełniał żarliwy entuzjazm, niemożliwością było nie czuć irytacji w innych. Reminiscencje czasu minionego donoszą o podobnej reakcji, jaka miała miejsce pewnego wieczoru 1913 roku w teatrze przy Champs-Elysées – podczas premiery ‘Święta wiosny’ (…) Jest niezaprzeczalną oznaką wielkości dzieła, kiedy prowokuje ono konflikty w chwili narodzin”. Raport zaznacza ponadto, iż po przebrzmieniu ostatniej nuty zapadła niczym nie zmącona cisza – świadectwo geniuszu, przekraczającego ograniczenia narzucone przez Boga i niepojęty los. Złowieszcze wyznanie o ciemnym kolorycie i przenikliwej linii melodycznej; transcendentne, żarliwe i bezkompromisowe, acz powściągliwe, stoickie i pełne niuansów, jest dojmującym obrazem czasu pogardy; epoki ludzi „w stalowych hełmach”, którzy „dzierżyli śmierć w ręce. Tkwiła ona w ich małych pistoletach, w ich poważnych twarzach, a jeśli sami nie chcieli jej fatygować, to stały za nimi tysiące, gotowe, chętne i gotowe, aby dać śmierci szansę, szubienicą i pistoletem maszynowym” (Böll). Odczytanie przesłania tej miary; ujawnienie w wielowątkowej kompozycji niezniszczalnego ducha opromieniającego ludzką egzystencję i pouczającego, iż czas śmierci nie zwalnia z chrześcijańskich nakazów miłości, pokoju i prawdy, żąda od wykonawcy ponadprzeciętnej wrażliwości, empatii i elokwencji. Członkowie Hebrides Ensemble dysponują tymi atutami, oferując wersję transparentną, świetlistą i przejmującą do głębi. „Nawet mędrcy cenić będą artystę za jego sztukę” – na takie credo poważył się Albrecht Dürer, i ta wczesnorenesansowa introspekcja zdaje się być należytą oceną ich kunsztu. Miniatury towarzyszące Kwartetowi są równie fascynujące. Temat i wariacje powstały w 1932 roku jako prezent ślubny dla Klary Luizy Delos, oddanej towarzyszki życia, dotkniętej zaburzeniami psychicznymi i postępującą utratą pamięci. Messiaen cierpliwie pielęgnował żonę i systematycznie odwiedzał ją w domu opieki, gdzie trafiła w przewlekłej fazie choroby; zadedykował jej nadto Fantazję na skrzypce i fortepian – pogodny obraz spełnionej miłości – którą wykonywali wspólnie, i która przez szereg lat uchodziła za zaginioną. Le Merle nor pochodzi z powojennej spuścizny autora Vingt regards sur l’enfant Jésus (1952) i jest uroczym divertissement na flet, podczas gdy Fragment na fortepian i kwartet smyczkowy stanowi owoc ostatniego roku mistrza (1991). Adresatem lirycznej miniatury był utalentowany publicysta i propagator twórczości Messiaena, Alfred Schlee, świętujący swoje 90-lecie. Opalizujący Fragment, finezyjny, skrzący i bezpretensjonalny, odzwierciedla najwyższą kompetencję francuskiego kompozytora, który wątłą i niezobowiązującą strukturę naznaczył piętnem niezaprzeczalnej wielkości. „Należy przy tym stwierdzić, – pouczał Albrecht Dürer – że wykształcony, doświadczony artysta może bardziej pokazać swą moc i wiedzę w nieforemnej, chłopskiej postaci i w dziele o drobnych rozmiarach, niż niejeden inny w swym wielkim dziele (…) Bóg pozwala bowiem nieraz komuś nauczyć się i pojąć, jak robić rzeczy dobre, tak że nikogo w tym czasie równego mu nie można znaleźć i że nikt taki od dawna przed nim nie istniał ani rychło po nim nie przyjdzie”. Andrzej Osiński ----------------------------------------------