Ta strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek (cookies) do poprawnego działania. Więcej informacji na stronie Polityka Prywatności. Zamknij.

Logowanie

Joe Lovano

Folkart

  • Side A
  • 1. Powerhouse
  • 2. Folk Art
  • 3. Wild Beauty
  • Side B
  • 1. Us Five
  • 2. Song For Judi
  • 3. Drum Song
  • Side C
  • 1. Dibango
  • 2. Page 4
  • 3. Ettenro
  • Side D
  • 1. Jazz Free*
  • Joe Lovano - saxophone

Produkt w tej chwili niedostępny.

Jazz is essentially an African-American folk art, elements not lost on Joe Lovano as he presents this all-original program of progressive music. His updated quintet Us Five is one of his freshest units in some time, with bassist Esperanza Spalding, the criminally underrated pianist James Weidman, and two stir-the-pot drummers in Francisco Mela and Otis Brown III. Together they fulfill Lovano's vision as a band that is not afraid to take many chances, stay within a bop-based tradition, and cut loose on many levels in terms of adding diverse elements to this mix of music. Lovano is noticeably restless, using his reliable tenor sax, but also straight alto, clarinet, and taragato. The drummers not only play their standard kits, but ethnic percussion instruments from many continents, while Spalding is maturing and growing exponentially into a formidable voice on her instrument. Weidman is simply brilliant throughout, largely ignored since his early days with Abbey Lincoln until now, but there's no reason he should be so underestimated or slighted. The title track is as intriguing as its concept, dipping into modal jazz via a stairstep melody and slipstream steady swing that staggers slightly (influenced by one beer?) punctuated by the drummer's "solo" and Weidman's outstanding bop step out. Always an outside-the-box thinker, Lovano's tenor stretches in unique, post-Coltrane mannerisms for "Us Five" surrounding his rhythm makers and the chords of the piano, while the band explores improvisation in no time during the wondrous "Ettenro," completely untethered by any standardized structure. The distinctive and most enjoyable "Dibango" is a slightly squawky funk with Lovano on taragato, up in a high, sustained register, a bit goofy, and very reminiscent of Don Pullen's great tune "Big Alice." "Powerhouse" is the straitlaced neo-bop tune à la Thelonious Monk that Lovano has always favored, his clarinet comes out on the delicate, serene soul blues "Page 4," and the appropriately titled "Wild Beauty" is not so much exotic as it is edgy within a ballad framework. Of the many excellent and diverse projects Joe Lovano has produced and won critical acclaim for, this ranks with his very best, as strong an album as he has ever produced, with musicianship at an extremely high level, and well-conceived compositions that continue to identify him a true original. Folk Art, close to his definitive statement, is highly recommended, and should be considered a candidate for Jazz Album of 2009. Michael G. Nastos/AMG -------------------------- Jeśli tęsknisz za jazzem, który nie gryzie, nie wyzywa słuchacza na pojedynek na śmierć i życie, a przy tym jest przygodą, spotkaniem, przeżyciem a nie tylko muzyką do windy, jeśli szukasz tradycji i świeżości - sięgnij po najlepszą, zdaniem amerykańskich krytyków, jazzową płytę roku 2010 - “Folk Art” nowego zespołu saksofonisty Joe Lovano - Us FIVE. Joe Lovano biały jegomość, z brzuszkiem, brodą i w kapeluszu to jeden z gigantów współczesnego jazzowego saksofonu. W słynnej szkole muzycznej Berkeley chodził do jednej klasy z Johnem Scofieldem i Billem Frisellem. Zaowocowało to nie jednym wspólnym spotkaniem w studio i na scenie. Od początku lat 90’tych Lovano związany jest ze słynną wytwórnią Blue Note, dla której nagrał przeszło 20 albumów. Jako jeden z nielicznych Amerykanów nie stroni od Europy. Dowodem tego jest chociażby jego obecność na 12 krążkach wydanych przez monachijską wytwórnię ECM. Głównie towarzyszy tam projektom perkusisty Paula Motiana. Ostatnia “europejska” płyta Lovano to “Mostly Coltrane” - świetnie przyjęte, wspólne nagranie z triem innej gwiazdy - pianisty Steve’a Kuhna. W USA Lovano grał już chyba z każdym z kim chciał. Tym lepiej o nim świadczy fakt, że do swojego najnowszego przedsięwzięcia zaprosił młodych artystów. Nowy zespół Lovano nazywa się dość zwyczajnie - “Us Five” - nasza piątka. Ta piątka jednak tak do końca zwyczajna nie jest. Na saksofonach wciąż gra Joe Lovano, przy fortepianie zasiadł James Weidman, za to na kontrabasie dama - młoda i już wysoko ceniona Esperanza Spalding (znana też jako wokalistka, odrębny wpis o Esperanzy wkrótce). Na perkusji gra Amerykanin z Nowego Jorku Otis Brown III a Kubańczyk Francisco Mela na... drugiej perkusji. W tej koncepcji - jak mówi Lovano - chodzi o dzielenie wspólnej przestrzeni. Mamy kwintet z dwoma perkusistami. który nagle przeistoczyć może się w 4 kwartety, 10 trij, 9 duetów i pięć solowych głosów. Tkanie takiego muzycznego gobelinu, jest właśnie tym co mnie najbardziej interesuje. Płyta, tak jak i arrasy, jest przebogata, choć pozbawiona zbytecznych złoceń. Album otwiera energiczna kompozycja “Powerhouse”, utrzymana w klasycznym stylu z popisem leadera na pierwszym planie. Tytułowy utwór “Folk Art” to charakterystyczny, rytmiczny temat grany przez Lovano i Weidmana i 10 minut improwizacji poszczególnych członków zespołu. W “Wild Beuty” czy “Song for Judi” US Five prezentuje swoją łagodniejszą stroną. Podziwiać można tu śpiewny i liryczny styl gry Joe Lovano. Na płycie znajduje się także temat “Dibango” dedykowany saksofoniście i wibrafoniście z Kamerunu Manu Dibango. To jego “Soul Makossa” uznawane jest za pierwsze nagranie disco w historii. Dibango w swojej muzyce od lat 70tych łączy tradycyjną muzykę z Kamerunu z nowoczesnymi brzmieniami. W Polsce nieczęsto można usłyszeć amerykański mainstream jazzowy w najlepszym tego tego słowa znaczeniu. US Five nie udziwnia nadmiernie języka gatunku, nie wywarza za wszelką cenę kolejnych drzwi. Po prostu pięknie nim władając zapisuje kolejną fantastyczną kartę w historii jazzu. https://jazzarium.pl/przeczytaj/recenzje/folk-art